17 listopada 2008

uzależniony...

Pracowałem i jak co odzień zjechałem koło 18:00 na obiad i chwilę wytchnienia. Oczywiście pierwsze co robię po wejściu to odpalam kompa, nawet jeśli zasiądę za jego sterami dopiero później [ ekologia i oszczędność prądu przede wszystkim... aj... ]. Po żarełku wchodzę i co widzę ? a właściwie czego nie widzę... ... nie ma internetu. Niby nic, ale nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Wyszło na to, że jestem nieźle uzależniony, bo bez tego cholerstwa nie potrafię zbyt wiele ze sobą zrobić. Z tego wszystkiego wyszedłem zaraz do pracy, co akurat wpłynęło na mój budżet bardzo pozytywnie, szczególnie, że na allegro znalazłem kolejnego malutkiego Św. Graala. Nowiutki kompletny drążek wraz z wodzikiem. Tego szukałem od dłuższego czasu.




Paczki z poczty nie odebrałem, więc na razie nie ma czego pokazywać całemu światu. Jednak już niedługo, będzie co pokazywać, oj będzie. Póki co tyle, zwijam się, bo jutro dzień pełen wrażeń...

1 komentarz:

wyrzuć to z siebie...