19 września 2022

zamknięty w czterech ścianach...

      Czy chociaż raz w życiu mieliście uczucie, że zniknęliście? Tak po prostu przestaliście być? Nie masz Fejsa, nie istniejesz. Brzmi śmiesznie prawda. Spróbujcie zostawić za sobą ten szajs, a zobaczycie, że dla niemal stu procent ludzi przestaniecie istnieć. Zupełnie tak jakby Was nigdy wcześniej nie było w żadnym życiu. Jakbyście swoim pobytem na ziemi na nikim i niczym nie odcisnęli piętna. Niemal sto procent?! Tak, bo może promil ludzi, których znaliście do tej pory będzie pamiętało odezwać się samemu. Reszta nie widząc waszej miniaturowej gęby na spisie "znajomych" zwyczajnie zapomni o Was...

...to kurewsko smutne jak zdajesz sobie sprawę, że dotychczas ludzie przypominali sobie o twoim istnieniu dzięki aplikacji. Brakło apki, brakło powodu? narzędzia? okazji? do zapytania co słychać, co porabiasz, jak się miewasz. Nie wstawiasz posta na Fejsa, Insta, spierdolonego TikToka to kto ma Cię lubić. Przecież dziś już nikt nie dzwoni powiedzieć, gratuluję zdania prawka, jak było na tym wyjeździe do Albanii, cieszę się, że kogoś poznałeś - jaka ona jest. Łatwiej jest zalajkować. Okazać zainteresowanie, ale tylko pozornie. Naciśnięcie kciuka to jak rzucenie piątaka żebrzącej kobiecie bez zapytania czemu to robi. Tak jest prościej. Przecież macie tyle własnych zmartwień, na chuj angażować się w nieswoje problemy. Wolicie pooglądać je w kolejnym odmóżdżającym serialu niż dać dobrą radę kumplowi, wyciągnąć rękę do kogoś kto potrzebuje Waszego wsparcia...

...ja już nie mam wrażenia. Ja mam cholerną pewność, że jeśli przestanę się do kogoś odzywać to ta osoba wymaże mnie z pamięci. Chyba, że będzie czegoś potrzebować, ale to już temat na zupełnie inną opowieść...

...dwie lub trzy sytuacje dały mi ostatnio poważne powody do myślenia i skłoniły do gorzkich wniosków...

...załatwiłem koleżance stojącej na rozdrożu życiowym, psychicznym i zawodowym, ciekawą, dobrze płatną pracę. I pominę rozpisywanie się na temat tego, że jej nie utrzymała zachowując się w grupie nowych współpracowników jak świr, odludek i odszczepieniec do tego stopnia, że nie tylko szef był zdania żeby nie przedłużać jej trzymiesięcznego okresu próbnego. Najgorsze było to, że tylko mnie zależało na ciągłym dopytywaniu się jak się jej układa, czy jest zadowolona z pracy, szefa, towarzyszy, pensji. Kurwa, ile można. Nie dość, że próbujesz komuś pomóc, to jeszcze masz się prosić o jakieś wieści. Wyciągać zdanie po zdaniu jak na jakimś przesłuchaniu na Genslerstraße 66 w Hohenschönhausen. Absurd...

...ostatnio z moim najlepszym przyjacielem też straciłem kontakt. Dopóki gadaliśmy o jakiś technicznych kwestiach nawet był to jakiś dialog. W pewnym momencie kiedy moje zapytania ucichły, zgasła też rozmowa. I to chyba nie bolało nawet tak bardzo, bo wiadomo, dom, praca, rodzina, dzieci - coś o czym nie mam pojęcia. Wszystko to gdzieś nas zajmuje. Ale mam wrażenie, że łącząca nas pasja, która stwarzała okazje do różnorakich rozmów o życiu, polityce, sytuacji gospodarczej, pracy, muzyce, czasem nawet sztuce, przestała wystarczać. Jakieś rwane zdania, opóźniane odpowiedzi. I to chyba nie było jeszcze nic złego. Ale gdy dostałem fotkę z odwiedzin miejsca, które zawsze chcieliśmy razem zobaczyć, coś we mnie pękło. To nie była złość zazdrość czy żal. To nieopisywalny głupi smutek, kiedy orientujesz się, że zastąpiono cię innymi ludźmi, którzy w tamtej chwili, byli przy nim zamiast ciebie...

...koledze, z którym łączy mnie wspólna pasja do klasyków, historii i amatorskiego pisania, dobre dwa miesiące temu zaproponowałem odbiór za friko kilkudziesięciu pism motoryzacyjnych ze złotego okresu polskiego tuningu. Nawet chciałem dorzucić mu zupełnie freebie kilka książek Clarksona. Do dziś jednak nie znalazł dobrego momentu na odbiór, choć jak się okazuje, mieszkamy od siebie spacerkiem jakieś 20-30 minut...

...podobno człowiek wraz z wiekiem jednych znajomych zastępuje innymi. Tak jak nasze życiowe przygody, doświadczenia i fascynacje kierują nas do pewnych osób i pomagają zawierać znajomości, przyjaźnie, tak inne kwestie tych samych ludzi z czasem od nas dystansują. Dlatego grono naszych znajomych zmienia się...

...przyznam, że czuje się samotny, a od kiedy przebywam w bloku, dosłownie jak zamknięty w czterech ścianach. Gdyby nie psiaki, zapewne mieszkanie przemierzałbym niczym spacerniak, licząc okrążenia lub kroki. Brakuje mi ogrodu, możliwości posiedzenia ze szklaneczką Whiskey na tarasie, pogrzebania przy Burku czy majsterkowania na tyłach domu...

...ale cóż, trzeba cisnąć dalej, nie oglądając się za siebie i na innych. Nikt bowiem życia nie przeżyje za nas, a bez przyjaciół i kumpli przecież da się wytrzymać. Mam swoje pisanie, projekt nagłośnienia Białasa oraz książki, które ostatnio jeszcze bardziej mnie wciągnęły...

...a to temat na jeszcze inną historię...