28 stycznia 2009

kolekcjonowane modele...

Jak tylko na światło dzienne wyszła kolekcja Kultowych Samochodów PRL’u pomyślałem, że miło było by zareklamować je na łamach WartburgRadikalz. W końcu to dobra okazja aby kupić sobie parę modeli Wartburga czy Trabanta. Przeszedłem szybko od słów do czynów i napisałem z zapytaniem do DeAgostini. Przystali na to aby informować mnie z wyprzedzeniem o nadchodzących numerach. W zamyśle nie chciałem za to nic prócz chęci propagowania marki Wartburg również w ten sposób. Dwa dni temu wiedziony zaciekawieniem poszedłem na pocztę z otrzymanym awizem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy moim oczom ukazała się paczka pokaźnych rozmiarów. Po rozpakowaniu jej w domu okazało się, że dostałem w ramach podziękowania przepiękną gablotkę na kolekcjonowane modele...




23 stycznia 2009

docenia wysiłek...

Ostatnio nie mam na nic czasu. Ciągle próbuję nadrobić braki finansowe, które dopadły mnie po ostatniej awarii auta. Na szczęście mój Mercedes jest znowu Mercedesem...

...z tych samych powodów kupowanie jakichkolwiek gratów zostało wstrzymane aż do odwołania. Zobaczę ile to potrwa. W sumie mam jeszcze parę rzeczy do pokazania ale nie mam, kiedy porobić fotek i ich wstawić. Ledwo ostatnio skleciłem aktualizację na WartburgRadikalz. Fani strony, jeśli w ogóle tacy istnieją, pewnie nie będą zbyt mocno zachwyceni jej zawartością. Niestety, ale ostatnio zarabianie kasy stało się priorytetem, a jeśli jest dodatkowo ciężko coś przytulić odbija się to na długości pracy. Muszę poświęcać coraz więcej godzin aby zarobić tą samą kasę. Nie jest dobrze. Szkoda, że nie umiem robić nic innego, bo chętnie rzucił bym w cholerę tą taksówkę. Wszystko potrafi się tak szybko popierdolić a jak na złość tak długo trwa prostowanie tego...

...z powodu utraty płynności finansowej wystawiłem ostatnio „Pamiątkowe DVD z Międzynarodowego Zlotu Wartburga”. Bardzo ucieszyłem się z faktu, iż tajemniczy kupiec zachęcony opisem zdecydował się na zakup, tym samym wspierając dalsze istnienie serwisu o Wartburgach...

...miło zobaczyć, że ktoś choćby w małym stopniu docenia wysiłek wkładany w promowanie Marki Wartburg...

18 stycznia 2009

dwie siły...

Woń jaśminu rozeszła się zaraz po tym jak tylko wsiadła. Zerkałem na nią ukradkiem. Oczy błyszczały jej niczym kryształy. Usta miała spierzchnięte, ale próbowała ukryć ten fakt malując je czerwono-ziemistą szminką. Mówiła spokojnym, trochę wycofanym głosem. Od razu poczułem z nią jakąś nieznaną mi wcześniej bliskość. Miałem wrażenie, jakbym znał ją od lat. Była małomówna, choć pragnąłem z całego serca wydobyć z niej choć parę słów, słów które wypowiadała z takim wdziękiem. W wąskim lusterku skierowanym raczej centralnie w tył, mogłem obserwować tylko jej kosmyk rudych jak kilkuletnia rdza, włosów. Powinienem patrzeć przed siebie, ale jakaś siła sprawiała, że gapiłem się na nią jak małolat widzący w witrynie sklepu, lizaki. Wierciła się, nie mogła usiedzieć w miejscu, co jakiś czas poprawiała sobie spódniczkę i bluzkę. Myślałem, że skonam, nie mogłem przecież odwrócić się od tak bez powodu i gapić na nią bezkarnie. Mimo tego kątem oka, dojrzałem jej białą jak śnieg bluzeczkę i ledwo zakrywającą kolana, sukienkę. W środku mnie walczyły dwie siły - nieśmiałość i prawdziwa rozbuchana zuchwałość. Ostatnie słowa jakie wtedy wypowiedziała dźwięczą mi w głowie do dziś - "reszty nie trzeba"...

13 stycznia 2009

powiew nostalgi...

Mimo, iż trapią mnie spore problemy natury finansowej, które przekładają się w prostej linii na samopoczucie, to nie chce dziś o tym mówić. Szperałem dziś w necie, nie omieszkałem zajrzeć na forum Klubu Wartburga, gdzie podlinkowano niesamowity film. Zobaczcie go sami:



...bardzo fajna konwencja, trochę nieprzystająca dzisiejszym realiom, ale wypada to nadal całkiem nieźle. Oczywiście jeśli ktoś potrafi docenić przesłanie materiału. Mnie zafascynował dodatkowo sentymentalny aspekt filmu. Pierwszy duży fiat ojca był niemal identyczny. Nie miałem możliwości oglądania go na żywo, ponieważ po aucie zostały tylko opowiadania i zdjęcia, ale na pewno był równie piękny. Na co warto jeszcze zwrócić uwagę ? Na pewno na trochę tendencyjnie dobraną aktorkę - typową młodą blondyneczkę, jednak jest to bardzo miły dla oka obrazek. Fajnymi motywami są również wszelkie budzące dziś śmiech ciuchy, sprzęty, zachowania. Meblościanka, książeczka PKO, słuchawka telefoniczna, którą można by dokonać ciężkich uszkodzeń ciała, pasy bez zwijaczy, budka telefoniczna, która dziś jest już tylko wspomnieniem. Wspaniale patrzy się na to wszystko. Zauważcie, ile aut stało pod blokiem, jaki był ruch na jezdniach. Powiew nostalgii zawsze mnie wzrusza - a was ?

11 stycznia 2009

należy jednak wierzyć...

Siedzę gdzieś na zadupiu i nadaję z lapciaka. Ładnych parę minut zajęło mi znalezienie niezabezpieczonego dostępu do sieci. W pracy niewiele się dziś dzieje, miałem więc czas na dokończenie planowanej do wstawienia relacji ze zlotu w Turawie z roku 2005. Artykuł nie miał szczęścia i pisany był na raty od połowy roku 2008. Zawsze były rzeczy ważniejsze lub ciekawsze. Dziś jednak zaopatrzony w fotki, które pozwoliły mi przypomnieć sobie pewne fakty, uderzyłem do pisania. Miło było powspominać te chwile. W pewnych momentach dochodziło do jakiegoś wewnętrznego wzruszenia. To dziwne pisać relację ze zlotu, kiedy dziś moja wiedza jest pełniejsza o te wszystkie późniejsze wydarzenia. Aż żal dupę ściska, kiedy pomyślę, że takie rzeczy zostały zmarnowane i prawdopodobnie już nie wrócą, a na pewno nie w takim wydaniu. Ktoś powie, nie ma co tęsknić, bo jeszcze nie wszystko stracone, będą inne nowe momenty. Sam nie wiem co myśleć. Z jednej strony fajnie by było jeszcze kiedyś pojeździć na takie eventy, z drugiej zaś wiem, że nie będzie już nigdy tak samo. Pewnych rzeczy się nie cofnie. Należy jednak wierzyć...

08 stycznia 2009

zastanawiam się...

Minęło trochę czasu od ostatniego wpisu ale miałem powody...

...po bardzo miłym okresie Świąt, który minął właściwie błyskawicznie, nastał czas jakiejś chandry, ogólnego wkurwienia na samego siebie, na wszytko co mnie otacza. Co jakiś czas nachodzą mnie podobne myśli, że niczego w życiu nie osiągnąłem, do niczego nie doszedłem i poniekąd jestem nikim. Nie skończone studia, brak większych perspektyw, trudna sytuacja z rodzicami, którzy nie dość, że mają duże wymagania co do mojej osoby, to również nie podzielają moich zainteresowań i pasji, twierdząc, że jest to tylko strata czasu i pieniędzy. Parę dni minęło, kiedy z tego odrętwienia wyprowadził mnie Zweitakter, roztaczając wizję ciekawej przyszłości. Jestem raczej realistą z dużym dodatkiem pesymizmu i myślę, że prawdopodobnie skończy się tylko na planach i marzeniach. Lecz trudno, ważniejsze w tym było pokazanie mi, że nie wszystko stracone, że bilans i tak zależy tylko ode mnie, więc muszę wziąć się do pracy i przestać pierdolić od rzeczy...

...nadal zastanawiam się nad sensem ciągnięcia tego hobby. Mam coraz mniej czasu, a pieniądze, których wiecznie brakuje rozchodzą się w niewiarygodnym tempie nie pozwalając mi jednocześnie zarabiać na siebie i realizować marzeń. Właśnie - marzenia, zawsze w nie wierzyłem, dążyłem do ich realizacji. Teraz z każdym kolejnym rokiem i wydarzeniem zaczynam wątpić - również w siebie samego...

...kasa. Ciężki temat ostatnio, lista wydatków, które się nawarstwiły okazała się tak duża, że zagroziło to istnieniu serwisu WR. Nie wiem czy będzie mnie stać na opłacenie serwera i domeny na następny rok z góry. Myślę nad zawieszeniem projektu lub jego zlikwidowaniu. Szkoda by było, serwis jest robiony za własną kasę, ale niestety, gorzko przekonuję się, że są rzeczy ważniejsze. Miałem wystawić parę gadżetów na allegro w ramach zebrania funduszy na opłaty - między innymi kalendarz czy DVD ze zlotu z 2008 roku, ale brak mi czasu na skompletowanie całości i opracowanie tego...

...wszystko się pieprzy. Humor ostatnio poprawił mi tylko najnowszy zakup. Wygrałem bowiem na licytacji nowiutki wskaźnik poziomu paliwa w ekskluzywnej chromowanej ramce. Będzie się doskonale prezentował w połączeniu z licznikiem wyskalowanym do 160km/h również z tym doskonałym zdobieniem. Brakuje jeszcze wskaźnika temperatury no i przydałby się jeszcze jeden licznik, który można by przerobić na obrotomierz. Zobaczymy jednak jak to się wszystko ułoży...