21 maja 2011

myśleć o przeróbce...

Malkontentom czytającym tego bloga, należą się słowa wyjaśnienia. Po pierwsze, jedna rzecz się zmieniła - nie jestem już sam, po drugie dostałem eksmisję z budynku na działce. Dlatego też prace nad autem zostały wstrzymane. Teraz przygotowuję się do przeniesienia auta pod wiatę. Jest dużo pracy a mało czasu. Jest jednak plus. Sprzedałem koła z sezonu 2009/2010 i jest kasa na zakup elementów do budowy układu wydechowego. Dostałem również paczkę...

...kupiłem na Allegro, za całe 150zł dwa tylne wahacze oraz jeden przedni dolny - wszystko nowe. Wraz z jedną sztuką kupioną jakiś czas temu, będzie można myśleć o przeróbce...

...tak więc, jest to jakiś postęp. Zapraszam do luknięcia na fotki, szczególnie na stan wahaczy po jeździe na glebie...








19 maja 2011

drobna dłoń...

Eh...

...w wyniku porządków prowadzonych na tym blogu zginął dość istotny wpis...

...czasu nie cofnę, treści sobie nie przypomnę. Pozostanie tylko to zdjęcie, które było esencją aktualizacji i oryginalny tytuł, który pamiętam po dziś dzień...

...osoba, w której byłem zakochany po uszy...



15 maja 2011

lekcje bezcenne...

Przez te wszystkie lata myślałem sobie, że jestem beznadziejny, nieinteresujący, po prostu do niczego. Pamiętam swoje pierwsze randki. Były tak koszmarne, że już bardziej intrygujące byłoby obejrzenie filmu "Śmierć w Wenecji" w towarzystwie bandy dickhead'ów. Szukałem na siłę tematów, staczałem boje, bitwy całe z wszechogarniającą ciszą. Ta cholerna walka z szarzyzną . Jak tu nie myśleć, że jest się nudziarzem. Nawet ostatnio mając już trochę lepsze mniemanie o sobie i nowe podejście do spraw poznawania dziewczyn, zaliczyłem tego typu krzywą akcję. Pomyślałem sobie, że tyle się zmieniło ale w tym względzie nie ma żadnego progresu. To była batalia o zainteresowanie mojej rozmówczyni, o wyciągnięcie od niej jakichkolwiek informacji. Fakt, momentami było ciekawie i zabawnie, ale czułem się jak Gestapowiec, chcący wywlec od Bogu ducha winnego, francuskiego wieśniaka, informacji na temat lądowania w Normandii. Wciąż pytałem, mówiłem tylko sam. Tak długich monologów nie powstydziłby się sam Sokrates. Miałem tego dość, męczyłem się, traciłem nadzieję...

...jednak pewnego dnia, wszystko się zmieniło. Wpadając przypadkowo na otwartą rozmowę Asi z jej koleżanką postanowiłem zagadać, poprowadzić ciekawą i po prostu wolną od wszelkiej spinki, konwersację. Na początku chciałem się przyznać, że to ja, brat Łasi. Jednak, rozmowa wpadła na tor randek i pomyślałem, że jeszcze trochę ją poudaję żeby dowiedzieć się czegoś ciekawego. Nie chciałem się zdradzać, bo z automatu dostałbym bana, a moja rozmówczyni straciła by ten luz...

...tego dnia rozmawialiśmy chyba z półtorej godziny. Tematów nie brakowało, było śmiesznie a ja czułem się super. Asia delikatnie zareklamowała swojego brata, choć z drugiej strony, myślę sobie, że wtedy przyznałem się niepotrzebnie to tych wszystkich swoich słabości i ograniczeń. Może wyszedłem na mięczaka - na pewno...

...w każdym razie, dnia następnego zaprosiłem ją do grona przyjaciół na Fejsie i wieczorem 14 kwietnia wysłałem jej wiadomość poprzez serwis. Tak się właśnie zaczęło. Na początku małe te ta te, potem rozmowy do późna i tak 20 kwietnia wymieniliśmy się  numerami GG. Chyba z nikim nie gadałem bite 6 godzin, nie odchodząc nawet na krok od komputera. To było piękne...

...po trzech czy czterech dniach takiej to, niby znajomości, postanowiłem odwiedzić ją w pracy. Jeszcze wtedy pracowała na stoisku z okularami. Zaopatrzony w żółte tulipany, po prostu do niej zajrzałem. Uwierzcie, naprawdę nie czułem wtedy jakiegoś ogromnego stresu jak zawsze wcześniej. Skłamałbym, mówiąc że się nie denerwowałem, bo ręce mi drżały. Tym razem nie wypaliłem z zaproszeniem na kawę, po prostu chciałem ją poznać...

...to było o tyle ciekawe, że nawet śmieszna sytuacja pod tytułem "brak wazonu" nie zbiła mnie z tropu. Fajne doświadczenie, działać pod wpływem chwili, kombinować, iść za impulsem. Wazon z Tesco okazał się całkiem ładny, zimna woda z zakładu fryzjerskiego też rozwiązała patową sytuację...

...rozmawiało się nam fantastycznie. Rozśmieszałem ją raz za razem, czułem się przy niej swobodnie. Pamiętam jak tego samego wieczoru odezwała się do mnie, mówiąc że ją zaskoczyłem, i że czuła się bardzo sympatycznie w moim towarzystwie. To znaczyło dla mnie bardzo wiele. Jest niesamowitą obserwatorką, bo między innymi zauważyła te moje latające na lewo i prawo "łapki"...

...odwiedziny u niej w pracy, następowały jeszcze parokrotnie, jednak pewnego razu pozwoliła mi się odwieźć do domu. Pomijam fakt, że dzięki temu dowiedziałem się gdzie mieszka, ale oznaczało to ni mniej ni więcej, że zaczyna mi trochę ufać. Od tego momentu parę razy zaskoczyłem ją wystając przy klatce wieżowca, w którym mieszka, za każdym razem sprawiając jej niesamowitą niespodziankę...

...Olga bo tak ma na imię, dziewczyna którą poznałem jest niesamowita. Chyba najważniejszą cechą jaką posiada, jest cierpliwość do mnie. Prawdopodobnie każda inna, dawno zniechęciła by się do mojej osoby, ale nie ona. Na samym początku dawała mi rady, w jaki sposób z nią postępować. Dla chłopaka tak zielonego w tych sprawach jak ja, były to lekcje bezcenne...

...nie powiem, bo na samym początku zaliczyłem parę wpadek z jakimś tam użalaniem się nad sobą, a także popełniłem klasyczny błąd wkręcenia się w tą całą sytuację. Postępując w sposób jaki przyjąłem za dobry, nie dałbym jej oddychać, zamknął pod kloszem i pozwolił się udusić. Ale i tym razem, szczera i otwarta rozmowa uratowała całą sytuacją. Za to także ją tak lubię - rozmawia ze mną otwarcie...

...nawijamy ze sobą o wszystkim. Opowiada mi rzeczy, o których normalnie mówi się naprawdę bliskim osobom. Odwdzięczam się tym samym...

...wczoraj minął miesiąc naszej znajomości. Chyba tylko podświadomie, właśnie w ten drobny jubileusz, umówiliśmy się na Noc Muzeów - dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę - było cudownie...

...sytuacja rozwija się powolutku, własnym tempem i to jest interesujące. Bardzo chciałbym, żeby coś z tego wyszło, ale to będzie zależne tylko od niej. Ja już wiem, że to mądra, wspaniała dziewczyna...

03 maja 2011

skradziono mi rower...

No cóż, wiele rzeczy ostatnio było wspaniałych. Wiele radosnych momentów miało miejsce w moim życiu. Niedługo o tym napiszę, jednak stała się rzecz przykra i trudna dla mnie, bowiem wczoraj w ostatnim dniu zlotu Deluxe, kiedy imprezowałem na ośrodku skradziono mi z pod domu rower. Kiedy przyjechałem do mieszkania o 15:00 jeszcze był, ale podczas mojej drugiej wizyty około 22:00 odnotowałem jego zaginięcie w tajemniczych okolicznościach. Rower był przypięty na klatce schodowej usytuowanej na samym końcu podwórka przy ulicy Gdańskiej 76 w Łodzi..
Rower to:

Producent: Mongoose
Model: Thunderball 2006 ML

- Rama Flat Top Tube Technologies 6061 alloy dirt jump
- Amortyzator Marzocchi Dirt Jumper 3 o skoku 100 mm
- Korba FSA Moto X
- Przerzutka tył SRAM 4.0
- Manetki SRAM SX-5.0 Trigger shifter
- Obręcze Sun Single Ditch Witch
- Opony Kenda 26x2.35
- Hamulce tarczowe Hydrauliczne Tektro Auriga Comp
- Klamki Tektro Auriga Comp












...piszę o tym również tutaj, bo czasami zdarzają się cuda. Rower prawdopodobnie zmieni lokalizację, bo jest na tyle rozpoznawalny, że nikt nie będzie ryzykował pozostawienia go w Łodzi. Jeśli coś będziecie wiedzieć na ten temat to serdecznie proszę Was o kontakt. Nie była to tania rzecz a po drugie jest ważnym ogniwem w moim życiu...

...rower był oznakowany przez Komendę Straży Miejskiej...