13 marca 2024

czas wielkich zmian...

                     Nadszedł czas wielkich zmian. Od ostatnich miesięcy bardzo wiele się dzieje i przyznam, że nie znajduję czasu na tematy motoryzacyjne, a mój entuzjazm odnośnie pisania na blogu praktycznie wyparował...

...nie będę tego wyjaśniał, najlepiej jak sami to obejrzycie. Zapraszam na założony niedawno kanał YouTube - ZiemiaObiecanaVLOG na łamach, którego będę opisywał po kolei co się u mnie dzieje i do czego to wszystko zmierza.



...mam nadzieję, że to co zobaczycie spodoba się Wam na tyle, że zechcecie zaglądać tam częściej. Zachęcam do polajkowania filmu, zasubskrybowaniu kanału i kliknięcia w dzwoneczek, aby być zawsze na bieżąco...



05 maja 2023

felgi skręcane - druga...

     Na początku przygody z motoryzacją, na większość poważnych modyfikacji mogłem sobie tylko popatrzeć. Niektóre kwestie można było co prawda osiągnąć pomysłem, ciężką pracą, młodzieńczym entuzjazmem, jednakowoż temat fajnych kół, szczególnie w Wartburgu trudno było przeskoczyć. Co nie zmienia faktu, że swoje marzenia miałem...

...pamiętam jak zachodziłem do kanciapy chłopaków od Maluchów, którzy urzędowali ode mnie kilkaset metrów. Nie wiem skąd Staszek z ekipą mieli ten lokal przy Struga i Gdańskiej, ale w środku pierwszy raz widziałem felgi Smoor. Zajarałem się. Zacząłem szukać. W kulawym jak na owe czasy necie, śliniłem się na widok ATS Classic, RSL Motorsport, BBS Mahle, Cromodora CD30, Ronal Turbo, ATS Cup, Pirelli GTI. Te jeszcze były jakoś osiągalne. Egotyczne stawały się szpulki Gotti 40US3, Tramont TY2, Schmidt TH Line, BBS RS czy RM, HTN Rennsport, PLS Hockenheim. A o istnieniu takich niespotykanych marek i modeli jak azjatyckie koła SSR, Enkei, Volk Racing, Work Equip, Junction Produce SCARA, większość z nas wtedy nie miała pojęcia...

...ale przyznam, że już ta pierwsza grupa rozgrzewała wyobraźnię. I właśnie te nieco bardziej klasyczne projekty pierwszej dekady XXI wieku widywane w pismach takich jak Auto Tuning Świat, Magazyn GT czy MAXI Tuning turlały się właśnie na RSLach, ATSach czy OEMowych BBSach...

...dziś ta bariera się przesunęła. To co było niedostępne służy do budowania felg customów, to co było egzotyczne wleciało pod dachy wielu garaży, a to co było niemożliwym do osiągnięcia rarytasem jest egzotyką, którą można ściągnąć z Japonii czy ze Stanów dysponując odpowiednim budżetem...

...wtedy liczył się jak największy parapet. Koła osiągały monstrualne szerokości 7J, a nawet 8J. To wręcz senne zestawienie; felga osiem cali, na to niskoprofilowe 175/50/13. Mało kto wyobrażał sobie, że można szerzej, że opony mogą być jeszcze niższe. Samo określenie opona niskoprofilowa, opona sportowa to był jebany szał. Coś co prócz cycków grzało moją głowę najbardziej w tamtych czasach...

...a żeby być szczerym i oddać charakter tej nieco wyidealizowanej "epoki", to pod koniec lat '90 i na początku lat 2000 panowała w Polsce koszmarna bieda. Pamiętam jak dziś, jak w '96 czy '97 roku mojej Mamie zaproponowano pracę na etacie pakowaczki w obskurnej, niewentylowanej hali firmy Joanna za 700 zł. Dlatego wierzcie lub nie, ale na początku drogi w tuningowym świadku człowiek naprawdę musiał wybierać. Kiedy zrobiłem swój pierwszy zestaw poszerzanej stali, nie stać mnie było na nowe markowe opony o boskim profilu. Po tygodniach poszukiwań znalazłem w likwidowanym łódzkim Stomilu jakieś dwuletnie leżaki magazynowe egzotycznej marki Marangoni w rozmiarze tylko zbliżonym do wymarzonego - 175/60/13, a i tak dałem za nie astronomiczną kwotę 360 zł. I nie byłem wyjątkiem. Jeden z moich ulubionych łódzkich German Stylów, Opel Kadett C Coupe latający na kozackim setupie 8j 175/50/13 też nie śmigał na oponach markowych producentów takich jak Yokohama, Dunlop czy Continental. Latał na ściochranych polskich nalewkach MarkGum z DOTem zapewne starszym niż właściciel tego zjawiskowego, pomarańczowego Kadetta...

...felgi RSL były moimi marzeniem, ale jeśli nazwać by nasze utopijne rojenia, to felga trzyczęściowa była zawsze przedmiotem pożądania tak jak Święty Graal dla rycerzy Okrągłego Stołu. Przyznam, że nigdy nie interesowałem się tym tematem zbyt mocno. Pomysł posiadania kompletu skręcanych kół wydawał mi się tak abstrakcyjny, jak ambicje kolonialne II RP na czele z chęcią zdobycia Madagaskaru. A przyznam, że warto sięgnąć nieco do historii tego rozgrzewającego każdy umysł tunera, rozwiązania...

...zapewne zdziwi Was fakt, że felgi aluminiowe były znane już w latach 20 wieku dwudziestego, ale czy wiecie, że również wtedy narodził się pomysł budowy felgi dwuczęściowej. Znany z produkcji samochodów luksusowych, Ettore Bugatti urodził się w 1881 roku, we włoskiej rodzinie, której proweniencje to zarówno znany projektant mebli i biżuterii, Carlo Bugatti jak i dziadek ze strony ojca, Giovanni Luigi Bugatti, który był cenionym architektem i rzeźbiarzem. Młody Ettore mimo ukończenia szkoły sztuk pięknych interesował się głównie samochodami. Swoje pierwsze motoryzacyjne konstrukcje popełnił w wieku 16 lat od razu ambitnie startując w licznych wyścigach i rajdach. Kilka lat później po swoich pierwszych sukcesach w sportach motorowych zauważył go niemiecki Baron De Dietrich. Brzmi znajomo? Producent broni, wytwórca elementów metalowych, potentat w produkcji wyrobów kolejowych, a dziś uznany producent pieców, kotłów i pomp ciepła. Młody projektant i inżynier samouk do współpracy przystąpił z gotowym projektem samochodu Type 2. W latach 1902 - 1904 wypuścił na rynek swoje pierwsze pełnoprawne, autorskie auta - Dietrich-Bugatti type 3 do Type 7. Jednakże mimo wspólnego wyprodukowania tych kilku samochodów kooperacja nie układała się zbyt owocnie, w efekcie czego Bugatti mając 28 lat założył własną fabrykę samochodów. Wreszcie mógł podjąć produkcję najszybszych, najbardziej luksusowych i zaawansowanych technologicznie samochodów swoich czasów...

...Ettore Bugatti był pionierem. Wynalazcą pierwszej turbo sprężarki. Twórcą pierwszych felg aluminiowych i dwuczęściowych zarazem. To pierwsze określenie to lekkie nadużycie, to drugie zaś jedno z największych inżynierskich odkryć w branży samochodowej. Na pomysł produkowania felg aluminiowych do samochodów wyścigowych wpadł co prawda Harry A. Miller w 1920 roku, ale jedynie opatentował tę koncepcję, ale nie wyprodukował żadnych obręczy. W roku 1924 lat Mr. Bugatti wypuścił jeden z najbardziej rozpoznawalnych aut wyścigowych, Type 35 To właśnie w nim zastosował innowacyjne felgi dwuczęściowe. Odlewany aluminiowy rotor, zintegrowany z bębnem, skręcany ze stalową obręczą. Skąd to rozwiązanie? Już wtedy walczono w sporcie z masą. Dzięki aluminium największy element felgi wykazywał się niską wagą, był przy okazji radiatorem dla dużych rozmiarów hamulców bębnowych, a element narażony na największe przeciążenia wykonany był z odpornej stali. Fatalne drogi sprawiały, że dzięki tej kombinacji, koła mogły zarówno zjechać z wagi, a przy tym być łatwe w naprawie i wyjątkowo wytrzymałe. Z powodu niewielkiej wiedzy na temat stopów metali, a w szczególności związków aluminium, był to idealny kompromis. Technologiczny i inżynierski majstersztyk początków motoryzacji...





...Czarny Czwartek roku '29, a następnie wybuch II Wojny Światowej i zapotrzebowanie na aluminium, zahamowały rozwój wynalezionej technologii. Lata '50 co prawda przyniosły powrót do idei kół dwuczęściowych, ale był to rozwój pozorny. O ile felgi te trafiły do odbiorców indywidualnych, to rotor nadal był odlewany i skręcany ze stalową obręczą. Nowinką zaś była jego integracja z hamulcami bębnowymi. Większy progres zaliczyły za to felgi jednoczęściowe, które dynamiczny rozwój zawdzięczają amerykańskim pasjonatom. Dla obudowującej się po wojnie Europy, takie zagadnienia nie były kwestiami pierwszej potrzeby, natomiast zza oceanem ojcami nowoczesnych rozwiązać stali się Romeo Palamides, J.O. Ellison i Tom Griffith – założyciele firmy American Racing. Już w 1954 roku stworzyli pierwsze jednoczęściowe felgi magnezowe. Najcenniejszymi zaletami tego konceptu było osiągnięcie wysokiej wytrzymałości, niskiej masy i możliwości chłodzenia coraz większych tarcz hamulcowych...

...aż do początku lat '70 rozwój felg dwuczęściowych w pełni aluminiowych rozwijał się jedynie w sporcie. Cezurą, która odmieniła ten stan rzeczy, stały się narodziny firmy BBS. W 1970 r. Heinrich Baumgartner i Klaus Brand założyli przedsiębiorstwo, które pierwotnie zajęło się produkcją podzespołów motoryzacyjnych wytwarzanych z tworzyw sztucznych. Tajemnicza nazwa firmy to w istocie pierwsze litery nazwisk założycieli oraz miejscowości, w której powstała pierwsza fabryka - Baumgartner Brand Schiltach. Już dwa lata później, konsorcjum BBS stało się głównym dostawcą felg dla Motorsportu. Równocześnie jednak zaczęło prace nad śmiałym projektem felg skręcanych nowego typu, dostępnych dla wszystkich odbiorców cywilnych. Po 11 latach projektowania, testów, zdobywania wszelkiego rodzaju certyfikatów i dopuszczeń, w roku 1983 światu ukazały się skręcane, aluminiowe felgi trzy częściowe - kultowe dziś BBS RS.


...felgi te, od razu stały się opcją, którą było można dobrać do nowych samochodów marki Volkswagen. Szybko też zaczęły być oferowane w salonach dealerskich ponad 20 innych producentów. Idąc za ciosem BBS otworzyło swoje filie początkowo we Francji, następnie we Włoszech, Hiszpanii, Holandii, Wielkiej Brytanii by w końcu opanować wymagający rynek USA i Japonii. Model RS szybko zyskał ogólnoświatową renomę. BBS RS stał się felgą z jednej strony rozpoznawalną, z drugiej zaś tak drogą, że wyszła jej prostsza dwuczęściowa wersja RM, która bardzo nawiązywała do swojego kultowego pierwowzoru...

...firma BBS zbierała laury, dzięki dostarczaniu felg skręcanych 3TLG [drei teilig - trzy części] Formule 1, ale co ciekawsze również do wyścigów Niemieckich Mistrzostw Samochodów Produkcyjnych DRM [Deutsche Rennsport Meisterschaft], a od roku 1984 znanych dziś jako kultowe Wyścigi Samochodów Turystycznych - DTM [Deutsche Tourenwagen Meisterschaft]. Nowoczesna technika wraz z wpompowaniem milionów Marek Niemieckich w reklamę i promocję sprawiły, że tych felg na rynku cywilnym oczekiwali wszyscy fani sportów motorowych...



...w wyścigach torowych liczyła się niska masa, możliwość łączenia ze sobą rożnych materiałów np. aluminiowy rotor i magnezowe bębny, albo różnych technik ich wytwarzania: odlewane fronty i kute obręcze. Budowa składająca się dwóch, a potem trzech elementów sprawiała, że felgi można było wręcz dowolnie konfigurować. Dostosowywać do dowolnych szerokości opon i ich typów. Osiągać skrajnie różne ET felg, a co za tym idzie zmieniać właściwości prowadzenia aut wyścigowych. Istotną kwestią pozostawała również możliwość wymiany uszkodzonych elementów, a nie całych, kosztownych felg...



...skoro felga trzyczęściowa była droga i ciężko dostępna w porównaniu do tradycyjnych szpulek typu monoblok, skąd wziął się ich sukces. To proste, każdy chciał być jak Niki Lauda, Bernd Schneider czy Klaus Ludwig. W rzeczywistości felgi trzyczęściowe były synonimem luksusu i prestiżu. W rękach rzeszy producentów aut seryjnych stały się również bronią w zdobywaniu klientów i wygodnym rozwiązaniem w najróżniejszych modelach i wersjach samochodów fabrycznych. Dawały możliwość dowolnej budowy felgi do specyfikacji zamówionej przez klienta - zwiększanie rozmiaru poprzez montaż szerszego bębna, albo zmiany ET po zastosowaniu większego rantu zewnętrznego. Rozwiązanie idealne, dlatego tak szybko stało się obiektem zainteresowania firm tuningowych jak i domorosłych tunerów. Otworzyło zupełnie nowy rozdział przeróbek mechanicznych i stylistycznych.

Ciąg Dalszy Nastąpi...

05 grudnia 2022

będą trzy części - pierwsza...

                     Po czym poznać prawdziwego kumpla? Kiedy zaczniesz marudzić nie pogłaszcze Cię po głowie, a jedynie powie zdawkowo: "przestań kurwa pierdolić, użalać się nad sobą - weź się do roboty, nic samo się nie zrobi". Nie inaczej było teraz i przyznam, że był to dla mnie potrzebny bodziec do wzięcia się w garść...

...dotychczas tylko przechodziłem obok Białasa, którego w tym roku totalnie zlałem. Chyba ani razu nie byliśmy na crusingu. Nie bez znaczenia oczywiście był remont mieszkania. Brakło kasy, czasu i energii do zajmowania się tematem. Może też przez to, tak bardzo zgnuśniałem. Niby wyzwań było sporo. Stres, setki decyzji, masa pracy. Mariaż wkurwienia, zadowolenia, wyrzeczeń, rozczarowań i satysfakcji. A jednak to nie było to. Nie to co ciągnęło mnie przez całe życie. Ukształtowało człowieka jakim jestem, zawsze wypełniało te wszystkie luki samotności i frustracji...

...aktualnie jest stabilizacja emocjonalna, hajs się bardziej niż mniej zgadza, ale ciężko się z tym pogodzić, pogodzić z tym, że zniknąłem totalnie ze światka klasycznej motoryzacji. Zabrakło mi tego...

...i to utyskiwanie było tego efektem. Dlatego postanowiłem wykaraskać się z tego istnego potrzasku szkodliwych myśli...

...Marcel Proust napisał kiedyś, że miejsca, które znaliśmy, należą nie tylko do świata przestrzeni, w który wstawiamy je dla naszej większej emocjonalnej wygody. Były one bowiem jedynie cienką smugą pośród ciągłości wrażeń tworzących nasze dotychczasowe życie. Wspomnienie jakiegoś obrazu jest jedynie żalem za pewną chwilą. A domy, drogi, aleje ulatują z naszej jaźni dużo szybciej niż afekty jakie wtedy nam towarzyszyły. A więc czy nie ważniejsze jest kolekcjonowanie emocji, podsycając obsesje i nasze słabości...

...to prawda, nie wiem czy mam tak tylko ja, ale życie po czterdziestce zaczęło mieć nieco inny smak. Powiedzenie, jeśli nie teraz to kiedy, nabrało innej, bardziej fundamentalnej rangi. Bardziej peryfrazy towarzyszących i nadchodzących pragnień, wyzwań nawet niźli prostych komunałów...

...dlatego wziąłem się do roboty i pierwszym tematem jaki wleciał na warsztat były koła. RSLe dawno straciły swój blask, a opony świeżość...




...felgi zaśniedziały, w miejscach, w których stała woda ze śniegu czy intensywnych deszczy dostały białego nalotu, aluminiowe ćwieki zaczęły łuszczyć się z chromu. Jedyne co prezentowało się nadal dobrze, to były kapselki, które kiedyś dorabiałem na zamówienie. Minęło tyle, lat, a im wystarczyła polerka i zaczęły wyglądać zjawiskowo...








...przyznam, że miałem pomysł na ich ciekawe odświeżenie. W tym celu potrzebowałem głównie dwóch firm. Jednej która wymaluje mi rotor na złoto BBSa i tutaj szukać nie musiałem. Zakład Mateusza jeszcze niedawno Wartburgowego freake'a, który przez wiele miesięcy rozgrzewał nas swoim projektem Zitrusgelb robi jedne z najlepszych renowacji felg. Metal Hunters od lat w branży jest jedną z głównych firm, które wyznaczają trendy w odnawiania szpulek. W sumie dostałem mega dobrą ofertę na malowanie na stare złoto, a warto tu dodać, że jako jeden z nielicznych Metal Hunters ma oryginalną farbę Gold BBS. I mimo, że zdjęto mi również fachowo opony, to jednak zacząłem się zastanawiać...






...niemiecki naciąg odcisnął swoje piętno na oponach. Gumy trwale się odkształciły, zauważalnie popękały nawet między klockami bieżnika. Czas też zrobił swoje. Nankang'i pochodzące z 29 tygodnia 2012, zakładałem pod koniec tego samego roku. Dziś są śmietnikami, choć i tak jestem pod wielkim wrażeniem, że dotrwały trzymając ciśnienie i nie sprawiając problemów...







...koła porządnie umyłem, aby z czystymi felgami udać się do kilku miejsc zajmującymi się polerką. I właśnie w tym miejscu stanąłem z pracami. Koszty jakie powoli sumowały się na kalkulatorze zaczęły oscylować w okolicach 3 tysięcy złotych. Polerka rantów między 400 a 800 zł, nowe opony niecałe 1000 zł, lakierowanie proszkowe rotorów 900 zł, a do tego złote śrubki, które po przegwintowaniu otworów gwintownikiem maszynowym przedłużanym za 70 zł wymagały inwestycji kolejnych 400 zeta. I przyznaję, że opony już miałem, śrubki kupiłem, gwintownik nabyłem. Brakło tylko malowania rotorów i polerki. A jednak pomyślałem sobie jedno - interes za 3 tysiące, a będą to nadal te same RSLe o tej samej średnicy 14 cali i nieco zbyt dużej szerokości 8J z niestety miękkiego i szybko utleniającego się aluminium...









...czemu by właściwie po 10 latach toczenia się na tych samych rolkach nie narozrabiać, nie kupić czegoś innego, nowego, ekscytującego. Zaszaleć w tym życiu, bo właściwie kiedy to zrobić? 

Ciąg Dalszy Nastąpi...


19 września 2022

zamknięty w czterech ścianach...

      Czy chociaż raz w życiu mieliście uczucie, że zniknęliście? Tak po prostu przestaliście być? Nie masz Fejsa, nie istniejesz. Brzmi śmiesznie prawda. Spróbujcie zostawić za sobą ten szajs, a zobaczycie, że dla niemal stu procent ludzi przestaniecie istnieć. Zupełnie tak jakby Was nigdy wcześniej nie było w żadnym życiu. Jakbyście swoim pobytem na ziemi na nikim i niczym nie odcisnęli piętna. Niemal sto procent?! Tak, bo może promil ludzi, których znaliście do tej pory będzie pamiętało odezwać się samemu. Reszta nie widząc waszej miniaturowej gęby na spisie "znajomych" zwyczajnie zapomni o Was...

...to kurewsko smutne jak zdajesz sobie sprawę, że dotychczas ludzie przypominali sobie o twoim istnieniu dzięki aplikacji. Brakło apki, brakło powodu? narzędzia? okazji? do zapytania co słychać, co porabiasz, jak się miewasz. Nie wstawiasz posta na Fejsa, Insta, spierdolonego TikToka to kto ma Cię lubić. Przecież dziś już nikt nie dzwoni powiedzieć, gratuluję zdania prawka, jak było na tym wyjeździe do Albanii, cieszę się, że kogoś poznałeś - jaka ona jest. Łatwiej jest zalajkować. Okazać zainteresowanie, ale tylko pozornie. Naciśnięcie kciuka to jak rzucenie piątaka żebrzącej kobiecie bez zapytania czemu to robi. Tak jest prościej. Przecież macie tyle własnych zmartwień, na chuj angażować się w nieswoje problemy. Wolicie pooglądać je w kolejnym odmóżdżającym serialu niż dać dobrą radę kumplowi, wyciągnąć rękę do kogoś kto potrzebuje Waszego wsparcia...

...ja już nie mam wrażenia. Ja mam cholerną pewność, że jeśli przestanę się do kogoś odzywać to ta osoba wymaże mnie z pamięci. Chyba, że będzie czegoś potrzebować, ale to już temat na zupełnie inną opowieść...

...dwie lub trzy sytuacje dały mi ostatnio poważne powody do myślenia i skłoniły do gorzkich wniosków...

...załatwiłem koleżance stojącej na rozdrożu życiowym, psychicznym i zawodowym, ciekawą, dobrze płatną pracę. I pominę rozpisywanie się na temat tego, że jej nie utrzymała zachowując się w grupie nowych współpracowników jak świr, odludek i odszczepieniec do tego stopnia, że nie tylko szef był zdania żeby nie przedłużać jej trzymiesięcznego okresu próbnego. Najgorsze było to, że tylko mnie zależało na ciągłym dopytywaniu się jak się jej układa, czy jest zadowolona z pracy, szefa, towarzyszy, pensji. Kurwa, ile można. Nie dość, że próbujesz komuś pomóc, to jeszcze masz się prosić o jakieś wieści. Wyciągać zdanie po zdaniu jak na jakimś przesłuchaniu na Genslerstraße 66 w Hohenschönhausen. Absurd...

...ostatnio z moim najlepszym przyjacielem też straciłem kontakt. Dopóki gadaliśmy o jakiś technicznych kwestiach nawet był to jakiś dialog. W pewnym momencie kiedy moje zapytania ucichły, zgasła też rozmowa. I to chyba nie bolało nawet tak bardzo, bo wiadomo, dom, praca, rodzina, dzieci - coś o czym nie mam pojęcia. Wszystko to gdzieś nas zajmuje. Ale mam wrażenie, że łącząca nas pasja, która stwarzała okazje do różnorakich rozmów o życiu, polityce, sytuacji gospodarczej, pracy, muzyce, czasem nawet sztuce, przestała wystarczać. Jakieś rwane zdania, opóźniane odpowiedzi. I to chyba nie było jeszcze nic złego. Ale gdy dostałem fotkę z odwiedzin miejsca, które zawsze chcieliśmy razem zobaczyć, coś we mnie pękło. To nie była złość zazdrość czy żal. To nieopisywalny głupi smutek, kiedy orientujesz się, że zastąpiono cię innymi ludźmi, którzy w tamtej chwili, byli przy nim zamiast ciebie...

...koledze, z którym łączy mnie wspólna pasja do klasyków, historii i amatorskiego pisania, dobre dwa miesiące temu zaproponowałem odbiór za friko kilkudziesięciu pism motoryzacyjnych ze złotego okresu polskiego tuningu. Nawet chciałem dorzucić mu zupełnie freebie kilka książek Clarksona. Do dziś jednak nie znalazł dobrego momentu na odbiór, choć jak się okazuje, mieszkamy od siebie spacerkiem jakieś 20-30 minut...

...podobno człowiek wraz z wiekiem jednych znajomych zastępuje innymi. Tak jak nasze życiowe przygody, doświadczenia i fascynacje kierują nas do pewnych osób i pomagają zawierać znajomości, przyjaźnie, tak inne kwestie tych samych ludzi z czasem od nas dystansują. Dlatego grono naszych znajomych zmienia się...

...przyznam, że czuje się samotny, a od kiedy przebywam w bloku, dosłownie jak zamknięty w czterech ścianach. Gdyby nie psiaki, zapewne mieszkanie przemierzałbym niczym spacerniak, licząc okrążenia lub kroki. Brakuje mi ogrodu, możliwości posiedzenia ze szklaneczką Whiskey na tarasie, pogrzebania przy Burku czy majsterkowania na tyłach domu...

...ale cóż, trzeba cisnąć dalej, nie oglądając się za siebie i na innych. Nikt bowiem życia nie przeżyje za nas, a bez przyjaciół i kumpli przecież da się wytrzymać. Mam swoje pisanie, projekt nagłośnienia Białasa oraz książki, które ostatnio jeszcze bardziej mnie wciągnęły...

...a to temat na jeszcze inną historię...








20 sierpnia 2022

popadanie w doomscrolling...

     Przejeżdżając nocą, zawsze patrzyłem na te wysoko zawieszone punkty świetlne. Zastanawiałem się jak tam żyje się ludziom. Dziś tylko wyglądam z okna na poziom ulicy i patrzę na te szybko poruszające się łuny światła myśląc jak minął dzień temu taksówkarzowi, Przyznam, że nawet trochę mi tego brakuje. Bycia sobie szefem, kontaktu z ludźmi i słuchania ich historii i tej nieprzewidywalności dnia. Choć z drugiej strony gdybym tam został nie wyprostowałbym swojego życia i nie doszedł do tego co osiągnąłem...

...Babcia Ziuteczka na samym początku zeszłego roku została zabrana do rodziców. W wieku 90 lat potrzeba już zewnętrznego oka dbającego o przyjmowanie leków, przygotowanie posiłków, robienie zakupów i wiele innych drobiazgów. Już w lutym padł pomysł aby mieszkanie wyremontować do stanu aktualnie panujących standardów...









...to co można było zrobić we własnym zakresie, wykonaliśmy sami. Przez kilka tygodni dojeżdżałem po pracy skuwać płytki, rwać zabetonowane ościeżnice, wiercić dziesiątki puszek w tym jebanym żelbecie, robić bruzdy i czyścić ściany z wieloletnich warstw różnych farb emulsyjnych. W weekendy kładliśmy z Anetą od nowa miedzianą instalację elektryczną, wywoziliśmy gruz i pozostałości mebli...



















...dopiero gdy wszystko było zdemolowane, wyniesione, usunięte, wyburzone, wtargane na 5 piętro przy czasowo remontowanej windzie, na plac boju wpadła ekipa budowlana. Tutaj muszę głęboko ukłonić się Andrzejowi, bratu Anety, gdyż zupełnie po kosztach przed ponad 6 tygodni z kilkoma przerwami pracował nad naszymi 44 metrami kwadratowymi szczęścia...






















...dzisiaj stwierdzam, że pomimo, iż to wieżowiec i ten swego rodzaju chów klatkowy ma wiele wad, to mieszka mi się tam całkiem dobrze. Jest więcej czasu na przemyślenia i działania, na które jeszcze niedawno bym się nie zdecydował...

...otóż dokładnie 17 lipca, w moje 40 urodziny usunąłem się z Facebooka. Nie był to impuls, a przemyślana decyzja dojrzałego gościa, który przeżył już większą część swojego życia. Doszedłem bowiem do wniosku, że przyglądanie się życiu innych i popadanie w doomscrolling, totalnie nie wnosi nic do mojego. Natomiast posiadanie setek znajomych i tak jest fikcją, bo na co dzień praktycznie nikt nie utrzymuje ze mną kontaktu, więc po co się łudzić, że jest inaczej...

...i tak dzięki temu wróciłem do czytania książek i prowadzenia tego bloga. Mam również czas na jeszcze jedną kwestię, którą zawsze odkładałem na później - zabudowę audio w Białasie.