28 sierpnia 2013

18 sierpnia 2013

rachunek uczuć...

Wycofuję się z życia, totalnie się wyciszam. Najchętniej pozbyłbym się go na jakiś czas, przeczekał ten okres. Mam wszystkiego dosyć. Prowadzenia tego bloga również. Was też, moi pseudo przyjaciele. Odzywacie się do mnie tylko w sytuacjach kiedy czegoś potrzebujecie, albo zwyczajnie nie macie co robić...

...ostatnio nienawidzę ludzi. I gdyby nie to, że muszę z nimi pracować, wśród nich przebywać, to zamknąłbym się w pokoju i nie robił niczego. Nie odpalał komputera, nie sprawdzał poczty, nie odbierał telefonów...

...nie chcę wiedzieć o niczym "ważnym" co wydarzyło się w Waszym życiu. Jakie by ono nie było. Udane i szczęśliwe czy tak samo parszywe jak moje. Niech każdy zajmie się swoimi sprawami i zostawi mnie w spokoju. Jeśli będę miał ochotę z kimś porozmawiać zrobię to. Nie dziś, nie jutro, to za tydzień, za pół roku. Może przyjdzie dzień, że dojdę z tym wszystkim do ładu. Z tęsknotami, nienawiścią, rozczarowaniem, pasywnością, brakiem pewności siebie, czarnymi myślami, niechęcią do ludzi...

...zawiodłem się. Umiecie tylko ranić, sprawiać ból. Nikt na świecie nie potrafi zadawać cierpienia tak jak człowiek. To ohydna cecha, która sprawia, że czasami wstydzę się być istotą ludzką...

...nie mogę na to wszystko dłużej patrzeć. To mnie przerasta. Dostrzeżona gdzieś przemoc, znęcanie się, szczególnie nad zwierzętami zostaje w mej pamięci na długo. Wewnątrz rani gdzieś mą duszę wręcz arcyskutecznie. Powoli przestaję ufać, zaczynam się bać. Czy tylko tacy potraficie być...

...w mym sercu jest pustka, w oku cierń, w głowie żal, w sercu rozpacz. Każdego dnia myślę ile jeszcze wytrzymam. Jak długo dam radę. Nie mam już nadziei zbyt wiele, a jeśli, to jest ona rozdwojona przez jakąś zwykłą, zimną kalkulację. Rachunek uczuć...

...być z kobietą ? A na prawdę warto ? Poznajemy się całe życie. Jest pięknie przez rok, dwa, pięć. Zawsze jednak, prędzej czy później wszystko się pierdoli. Czasami doś szybko, innym razem dużo później orientujemy się, że to jednak nie to. Do tego wszystkiego nie umiemy się z tego wyplątać. Straciliśmy czas. Czas, którego jak niczego innego nie załatwimy sobie po znajomości, nie dokupimy, nie dopiszemy do zeszytu. A ja właśnie tego parszywego czasu nie mam zbyt wiele. Tracę go jak nic innego i to chyba nawet lepiej, że jestem sam. Przynajniej jestem pewny tego co będzie jutro, po jutrze, za tydzień. Nikt nie mówi mi co i jak mam robić. Dochodzę do wniosku, że starego psa nie nauczy się już nowych sztuczek. Nie chcę się już nikogo uczyć, poznawać jego nawyków, dopasowywać swoich, być rozliczanymi, nagradzanym, karanym. Nie mam ochoty pracować nad wadami, uwydatniać w sobie pozytywnych cech...

...miłość to mrzonka. Bezwartościowa majaka psychicznie chorego człowieka. Dlatego też wolę...

...nie kurwa, ja chcę...

... chcę być sam...