28 października 2020

rozrachunek z przeszłością...

     Pisanie tego posta zacząłem pół roku temu. Siedziałem wtedy na tarasie bieszczadzkiej willi. Towarzyszyło mi uczucie, w którym wszystkie sprawy miałem poukładane, wszystko co złe było za mną. Miałem zajebistą prace, zarabiałem dobry hajs, mogłem wziąć płatny urlop i nie musiałem się o niego prosić...

...był to piękny spontan. Nie wiązało mnie już wtedy nic. Znalazłem w necie urocze miejsce, przed wyprawą kupiłem nowe opony, wysprzątałem auto, wziąłem w pracy kilka dni wolnego. W bagażnik wrzuciłem rower, kilka ciuchów i flaszkę na wieczorne rozkminy. Zatankowałem moją niezawodną Bagietkę i w drogę...








...To było coś. Tylko ja i trasa, auto i rap w głośnikach. Po całym dniu pracy ciężko było przejechać ponad 420 km na raz. Dlatego robiłem sobie rożne, krótsze lub dłuższe postoje. Wyjechałem z Łodzi po 22:00, a na miejsce dotarłem przed 5:00. Zatrzymałem się na parkingu Biedry i strzeliłem sobie dwugodzinne spanie. Dawno tak nie jadłem, ale śniadanie na masce było cudowne.





...po ogarnięciu podstawowych kwestii udało mi się pozwiedzać Sanok z poziomu siodełka...
















...miasto piękne. Pamiętałem je jak przez mgłę, kiedy mając 15 lat łaziłem po bieszczadzkich szlakach na obozie wędrownym. To był miły flashback. Po aktywnym dniu pojechałem dalej, do celu mojej podróży - samotni...

 



...widok z okna rekompensował trudy podróży. Patrząc przed siebie, wiedziałem, że będzie to idealne miejsce na ostateczny rozrachunek z przeszłością...




...w tym momencie swojego życia nie mogłem lepiej trafić...












...przyznaję, odpocząłem. Przede wszystkim odciąłem się. Poukładałem sobie wszystko w głowie. Przepracowałem kompleksowo te chore sytuacje. Wielokrotnie szedłem na koniec posiadłości i otwierałem furtkę niczym wrota do głębokich przemyśleń. Brałem łódkę i wypływałem w bezkres własnego umysłu i wszelakich wspomnień.






...dopływając wielokrotnie do urokliwych miejsc i sącząc piwo, powoli dochodziłem ciągle do jednego i tego samego wniosku. Wszystko w życiu jest po coś. Każde zdarzenie, sytuacja, osoba, ma jakiś sens. Czegokolwiek nie przeżyjemy, ma to na nas ogromny wpływ...

...po roku mieszkania z dziewczyną miałem dość. Niby wszystko się zgadzało. Jej czułość, zainteresowanie moją osobą, wrażliwość, łóżko. Pomimo braku wspólnych zainteresowań, wspomnień, pasji i różnicy 13 lat jakoś się dogadywaliśmy. "Niestety" nie potrafiłem zaakceptować ciągłych awantur, krzyku i wahań nastrojów porównywalnych z przejażdżką Hyperionem. Dlatego kiedy wszystko doszczętnie jebnęło, ucieszyłem się...

...minęły trzy czy cztery tygodnie i poznałem kolejną kandydatkę na żonę. A przynajmniej tak o niej wtedy myślałem. Zawsze wierzyłem w zrządzenie losu i właśnie dzięki takiemu zderzeniu nie byłem już sam...

...a zderzenie, to określenie naprawdę bardzo na miejscu. Początek niczym w komedii romantycznej. Częste spotkania, fajny sex, wspólne wyjścia, nowe grono znajomych. Wreszcie poczułem się jak prawdziwy facet. Niestety, zaczęło się wykorzystywanie, wysokie oczekiwania co do hajsu jaki mam zarabiać. Nieustające dawanie do zrozumienia, że to mam kupić, to zafundować, a za to zapłacić. Gdyby jeszcze za tym szło dawanie czegoś od siebie. A właściwie pod koniec tej popierdolonej znajomości musiałem się niemal prosić o spotkania czy choćby cień zainteresowania...

...pół roku zajęło mi dojście do wniosków, że czas to przerwać. Tym razem nie miałem żadnych wątpliwości, tym bardziej, że pierwszy raz kobieta z jaką zrywałem nie miała czasu, a może ochoty spotkać się na jakąś ostateczną rozmowę. Dlatego którejś pięknej niedzieli odwiozłem jej rzeczy. A po tym jak stwierdziła, iż nie chce się jej rozmawiać, zostawiłem wszystkie jej bety pod płotem. To była dopiero kurwa ulga...

...ponownie zostałem tylko ja ze swoimi myślami. Gdzieś w środku cieszyłem się, że byłem znowu sam. Uwolniłem się o tych wszystkich toksycznych związków czy układów...

...a to co dzieje się aktualnie, przechodzi moje najśmielsze oczekiwania - choć to już historia na zupełnie inną opowieść...