05 sierpnia 2010

robię to nałogowo...

Przyznam się do czegoś... od momentu, kiedy się wziąłem za siebie, zacząłem oglądać się za dziewczynami i kobietami. Nie myślcie, że wcześniej to nie miało miejsca, ale dotychczas nie przybierało takiej formy jak teraz, bo teraz robię to nałogowo i wręcz odruchowo. Gapię się na te boskie stworzenia, ze spódniczkami krótszymi niż przekątna karty kredytowej i nie potrafię się opanować. Czasami patrzę na zjawiskowo długie nogi, czasami prosto w oczy uśmiechając się delikatnie. Zdarza się, że taki uśmiech zostanie odwzajemniony i wtedy czuję się w siódmym niebie. Niezmienny pozostaje fakt, iż nie odważyłem się do żadnej z nich odezwać, przejąć inicjatywy i zaproponować wspólnego wyskoczenia na przysłowiową kawę. Po prostu się boję...

...coś ciągnie mnie niemal jak magnes do ustawicznego wracania na Piotrkowską i obserwowanie tych wspaniałych niewiast. To cudowne uczucie, chyba nieporównywalne z niczym innym. W duchu pytam siebie, kiedy się odważę, zdecyduję, kiedy będę miał na tyle odwagi. Ile czasu musi jeszcze minąć, ile kilogramów ubyć. A może to tylko kolejna zasłona i po osiągnięciu wymarzonej wagi, znajdę inne ale...

...eh...