29 listopada 2015

zostań...

Zawsze to mówiłem i będę powtarzał...




życiowy "true color"...

O tak! Noc ma swą moc...

...pracę na taksówce zaczynałem właśnie w nocy. Mniejsze korki, relatywnie więcej czasu na dojazdy czy korekty popełnionych błędów. Mniej kłopotów z zaparkowaniem auta. Wtedy nauczyłem się najwięcej "miasta". Miasta i życia. To była dobra lekcja. Z zahukanego, niedowartościowanego dzieciaka, który słowo "nie" potrafił jedynie napisać, stałem się mężczyzną. Widziałem bijatyki, rozboje, kradzieże. Byłem świadkiem bicia kobiet, atakowania bezdomnych. Wtedy właśnie pierwszy raz sam się tłukłem, ponieważ zawsze starałem się w jakiś sposób pomóc czy interweniować. Brałem na huki gości, którzy nie szanowali swoich kobiet, wyciągałem za fraki facetów, którzy uderzyli przy mnie dziecko. W mojej taksówce dziewczyny zrywały z facetami, kolesie oznajmiali, że właśnie "zdradzili", dilerzy jeździli handlować towarem, lekarze rozkruszali zbyt wielkie grudy Amfy. Zabierałem pijane dzieciaki, naćpane małolaty, woziłem złodziei, kurwy i ich opiekunów. Zbierałem bety facetów wyprowadzanych ekspresowo - przez okno, pakowałem majdan kobiet uciekających przed wciąż kochającym, a tylko czasem bijącym mężem. Przeżywałem awantury, płacz, przemoc. Gdybym nie miał trochę szczęścia, dziś figurowałbym w kartotece z wyrokiem za pobicie, współudział w rozprowadzaniu substancji zakazanych czy zastraszanie. Pełna paleta barw. Taki życiowy "true color" zbudowany z ponad szesnastu milionów kolorów, gdzie każdemu pikselowi sytuacji poświęcone są co najmniej trzy emocje, a ich składową opisuje kolejna trojka afektów: 'R'aptowność, 'G'niew i 'B'ezsilność...

...kiedy napatrzysz się na ten cały syf, teoretycznie powinieneś nim przesiąknąć. Czując pod palcem brud, winieneś sam zacząć się od niego kleić. Mówić jak oni, zachowywać się jak oni i tak samo żyć. A jednak zawsze wtedy czułem się lepszy. Zdawałem sobie sprawę, że może nie mam zbyt wiele, ale noszę w sobie pewne wartości. Wysławiam się lepiej, szanuję starszych, słabszych. Staram się pomagać bezbronnym, cenić kobiety, uczyć się cierpliwości poznając świat i chłonąć wiedzę...

...taka właśnie była wczorajsza noc. Kolażem sytuacji, opowieści i emocji:

...scysja z bandą oszołomów, którzy chcieli niemal na moich oczach pobić mi Tatę, tylko za to, że zwrócił im uwagę, iż na postoju się nie parkuje. I o ile skończyło się na przepychankach i grożeniu, to w ich mniemaniu stosunek sił dwa do trzech był mocno honorowy...

...długi kurs z handlarzami narkotyków, podczas, którego żona jednego z nich, a siostra drugiego, opowiadała mi o tym, jak ciężko żyć w ten sposób, kiedy nie wie się czy następnej nocy nie wpadnie do domu oddział "czarnych", a ona pozostanie na jakiś czas samotnie wychowującą matką. Kiedy rozmowę o znajomych zaczyna się od pytania - "już wyszedł czy jeszcze nie?"...

...kurs z facetem, który opowiedział mi jak miesiąc po ślubie zdradziła go żona, Dziewczyna, którą znał wcześniej ponad 15 lat...

...zlecenie, podczas, którego Pani psycholog przeprowadziła ze mną ciekawą rozmowę o życiu, opowiadając przy tym jakby dla pewnego złamania historię śmierci męża. Zawsze wysportowanego, aktywnego faceta, dawnego piłkarza ŁKS'u, który potykając się o nierówno ułożony krawężnik uderzył głową w beton i 7 miesięcy trwał tak podłączony pod urządzenia podtrzymujące życie...

...tak to właśnie jest. Po prostu - ces't la vie...

...tym przydługim wstępem chciałbym tylko uzmysłowić Wam jedno. W 10 minut czytania podać na tacy to, czego zrozumienie, poznanie, a także dojście do wniosków zajęło mi ponad 15 godzin wczorajszej, nocnej pracy. A napisanie, których pochłonęło cały poranek spędzony przy kawie...

...i  jeśli dzieła i postać Horacego znacie tylko z lekcji języka polskiego jako jeden cytat, to jednak zastanówcie się  choć nad nim ciut głębiej "Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..."

...nie chowajmy urazy zbyt długo, nie każmy ludzi za ich winy, wybaczajmy, kochajmy, oddychajmy pełną piersią. Każdego dnia możecie dostać w pysk czy się potknąć. Bezpieczny świat jaki znacie może przestać istnieć...

...szkoda, życia na kłótnie, spory, ciche dni, obrażanie się, żywienie urazy. Dajmy sobie szansę. Życie jest zbyt krótkie, na marnowanie go w ten sposób. Jeśli coś spieprzyliście, naprawcie to. Nie ma nic gorszego niż odejść w rozgoryczeniu i żalu. Ale nawet kiedy porozmawiacie, dojdziecie do porozumienia, pogodzicie się - spróbujcie ponownie. Postarajcie się, a nawet jeśli się nie uda, to sumienie będziecie mieli czyste...

...nie znamy godziny, w której ktoś pociągający znad sceny za nasze sznurki, podetnie je i padniemy już na zawsze nieruchomi i niemi...



...wreszcie czuję, kocham, oddycham!..
...
więc słuchaj, tego co podpowiada serce i dusza...
...najważniejsze to kochać i być kochanym,  najgorzej nie czuć nic!..



 

28 listopada 2015

to było przeżycie...

Dziewczyna stała na początku postoju. Mijała już dłuższa chwila. Chwytała za klamkę. Nie, jednak nie, odpuszczała. Odwracała się tyłem do taryfy, zupełnie jakby zastanawiała się - jechać, nie jechać. Rozmawiała przez telefon mocno przy tym gestykulując. Wsiadła.

- tak Misiu, ależ oczywiście. No pewnie, że Cię kocham, tak zaraz będę w domu.

Wraz z nią do auta wpakował się lekko podchmielony, raczej szpetny z fizjonomii facet. Cicho wypowiedział adres. Kobieta nadal nawijała.

- Misiek, już jadę, doczekać się nie mogę, kocham Cię - powtarzała to setny już raz. No weź przestań coś sobie wkręcać. U rodziców byłam. Tacie trzeba było pomóc wreszcie uporządkować tę komórkę. Nooo... No, właśnie dlatego nie miałam zasięgu. Nie, nic nie szkodzi, nie gniewam się, też Cię kocham.

Gość siedzący obok zaczynał się niecierpliwić - weź już skończ to pierdolenie.

Dziewczyna szturchnęła go wyraźnie łokciem. Dłonią zasłoniła mikrofon telefonu, mówiąc z wyczuwalnym poirytowaniem - Misiek, uspokój się, poczekaj.

Kontynuowała jałową rozmowę:

-już dojeżdżam do Czerwonego Rynku i zaraz się widzimy. No to pa. Dobrze! Pa...

W końcu przestała rozmawiać. Facet odetchnął z wyraźną ulgą.

- ja pitolę, ile można tak pytlować. Zaraz muszę wysiadać, a już się stęskniłem.

Dziewczyna przysunęła się do niego, przytuliła, by po chwili zacząć go całować w policzki, wargi szyję Wcale sobie nie przeszkadzali nieskrępowani kierowcą, który wreszcie odważył się spojrzeć we wsteczne lusterko...

...i nagle BEM!!! Przeszywa mnie dreszcz. Totalny rozpierdol psychiki. Patrzę na to z niedowierzaniem. Brzydzę się tym co widzę. Czuję się brudny...

...i wiecie widziałem już naprawdę wiele, obserwowałem podobne sytuacje wielokrotnie. Woziłem facetów do burdeli, asystowałem przy wyciąganiu grubej gotówki z bankomatów tak aby na koncie nie pozostał ślad wydatków z agencji towarzyskich. Zawsze mówiłem sobie: jaką świnią trzeba być, aby tak oszukiwać. Dlaczego ludzie nie mają odwagi powiedzieć swojemu partnerowi, że coś się wypaliło, że nie chcą tego ciągnąć. Jeśli kogoś kochałeś, to dlaczego nie masz na tyle szacunku do tej osoby, by zwyczajnie powiedzieć prawdę. Jesteśmy ludźmi. Popełniamy błędy, przyznajmy się więc i weźmy za nie odpowiedzialność. Czy sami chcielibyśmy być oszukiwani. Dlaczego więc krzywdzimy w ten sposób naszych bliskich. Zbyt wiele razy patrzyłem na ludzkie nieszczęście. Wolałbym szczerze powiedzieć, wiesz, poznałem kogoś, to nie ma sensu. Niech każdy pójdzie w swoją stronę. Zraniliśmy się, ale oszczędziliśmy życia w ułudzie. Powstała otwarta rana, ale nie posypaliśmy jej solą aby paprała się przewlekle i przypadkiem zbyt szybko nie zabliźniła...

...co Wami powoduje, iż patrząc w lustro nie widzicie układającego się na Waszym czole z najgłębszych zmarszczek, napisu  - łgarz...

...dane mi było obserwować wiele takich sytuacji. Naprawdę! Uwierzcie mi. Jednak chyba dopiero dziś dostrzegłem całą tą złą, wszechogarniającą moc zdrady. Nie umiałbym tak...

...pół życia starałem się kogoś poznać. Czasem to były tylko marzenia, a czasem, niezdarne próby zainteresowania sobą jakiejś sympatycznej dziewczyny. Brakowało mi kogoś bliskiego. Popadałem we frustrację. Włożyłem wiele pracy w to jak wyglądam. Postanowiłem, że jeśli kiedykolwiek kogoś poznam, nigdy nie zdradzę swoich ideałów, dam z siebie wszystko. Osoby, które mają jasno postawiony cel, zasady dzięki którym do niego dążą, a potem go osiągają, nie zrezygnują z byle powodu, byle okazji do chwilowej uciechy. Za bardzo się starałem, zbyt wiele czasu straciłem na poszukiwaniach, aby ryzykować zostanie samemu...

...jeśli nie masz odwagi przyznać się, przed samym sobą, że krzywdzisz, przejrzyj się w jej oczach i dostrzeż prawdę, która winna się w nich od zawsze odbijać...

...jest 4:54 nad ranem. Od doby jestem na nogach, a mimo wszystko nie wiem czy zasnę. Tak mocne to było przeżycie...

19 listopada 2015

ważny list...

Siadam na fotelu. To duży, potężny mebel. Stoi na masywnych nogach z litego drewna, obity jest zgniłozielonym, grubo tkanym materiałem. Oparcie jest wysokie, sięga mi ponad głowę. Ma śmieszne zagłówki na bokach, więc kiedy rozsiadam się w nim wygodnie by obejrzeć film, przesłuchać płytę, opieram na nich głowę. Mógłbym usnąć, tak komfortowy jest. Ten kształt, forma, wykonanie, prostota. I ta dbałość o detale. Dziś już takich mebli się nie robi. Kiedyś wszystko było podporządkowane funkcjonalności, a forma była tylko dodatkiem. Dawniej rzeczy się tworzyło, dzisiaj się je produkuje...

...w tym fotelu siadał kiedyś mój dziadek Jurek. Tata mojego Taty. Był facetem potężnym o gołębim sercu. Tylko w nim czuł się dobrze, tylko na nim ucinał sobie drzemki. Nie poznałem go nigdy, a na pewno nie byłem świadom tego spotkania. Miałem trzy miesiące gdy zmarł. Jedyne zdjęcie, na którym jesteśmy razem zrobione zostało właśnie na tym fotelu. Dziadek trzyma mnie na rękach. Jest już wtedy bardzo schorowanym mężczyzną, a jednak emanuje od niego szczęście...

...chciałbym móc swojemu ojcu powiedzieć, dać słowo, że doczeka podobnego momentu w swoim życiu. Nie potrafię, nie chcę składać pustych obietnic...

...oboje tych facetów łączy dla mnie pewien przedmiot. Mój dziadek był wojskowym. Co prawda pracował w łączności, ale jednak kiedyś w czasach dobrze trzymającego się socjalizmu była to dziedzina podporządkowana armii. Po wojnie został oddelegowany do Łodzi. Tu pracował, poznał moją babcię. Często do spraw służbowych, ale też i prywatnych pisał na maszynie. Podobno był w tym świetny. Mój Tata odziedziczył ją po nim. Sam nie pisał tyle co jego Tata, ale wszelkie urzędowe pisma, umowy kupna-sprzedaży czy poważniejsze dokumenty były sporządzane na Czechosłowackim cudzie techniki marki Consul 231.2.

...pod koniec lat '90, po kupnie pierwszego Peceta i drukarki Lexmark, maszyna do pisania popadła w zapomnienie. Kiedyś tak fascynujące mnie urządzenie zostało schowane w oryginalną walizeczkę i wstawione za kredens. Zapomniane przez wszystkich czekało cierpliwie. Parę lat później pożyczyliśmy ją Cioci, która szukając pracy chciała pisać na niej swoje CV. Lata mijały, stary dobry Consul wypadł z pamięci wszystkich domowników, prócz jednej osoby. Człowieka od lat interesującego się starociami, dawną techniką, fascynata mechanizmów precyzyjnych, maszyn wielkich i tych małych - mnie...

...kiedy zacząłem walkę o odzyskanie mojej ukochanej maszyny nie wiedziałem czy w ogóle jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę, w jakim stanie odbiorę. A przede wszystkim czy będzie nadal tak sprawnie wystukiwać litery na papierze...

...w końcu znalazła się, zostawiona gdzieś na pastwę kurzu, brudu i niepamięci. Ciotka nawet nie bardzo przejęła się faktem, że chyba zapomniało się jej troszkę ją oddać. Kiedy zobaczyłem ją po tylu latach, przede wszystkim wydała mi się mniejsza, niż ją zapamiętałem. Walizka była brudna, miejscami poplamiona, zalana wodą. Opakowanie, z pewnym przerażeniem odtworzyłem dopiero w domu. W środku etui było spleśniałe. Zastanawiałem się w jakim stanie będzie więc precyzyjny mechanizm mojej ukochanej maszyny do pisania...

...okazało się, że mimo kilku miejsc, zaatakowanych przez rdzawy nalot, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Na początku mój nowy nabytek miał służyć jako wystrój mieszkania, które powoli zamierzam sobie urządzać, nadając mu indywidualny styl. Jednak stało się tak, iż postanowiłem wykorzystać ją w bardzo ważnym dla mnie momencie życia...

...aby jej użyć potrzebny był poważny przegląd i serwis. Zacząłem od wypolerowania pastą lekkościerną, aluminiowej obudowy, malowanej proszkowo, a może emaliowanej - tego nie wiem. Następnie przy pomocy różnego rodzaju pędzelków, szczoteczek i miotełek dokładnie ją odkurzyłem. Aby litery były dokładnie odbijane na papierze, przez specjalnie nasączoną tuszem taśmę, wyczyściłem każdą pojedynczą czcionkę. Najpierw próbowałem chemicznie, ale w końcu najlepszy okazał się być Dremel z delikatną mosiężną szczoteczką. Na końcu wypolerowałem wszystkie niklowane elementy oraz wymyłem przyciski na klawiaturze. Chciałem pewne jej części przesmarować, ale doszedłem do wniosku, że mokre od oleju mechanizmy po jakimś czasie pokryją się kurzem. A tak, za jakiś czas, będzie można ją więc tylko porządnie przedmuchać...
















...teraz już zawsze będzie stała w ciepłym suchym środowisku. Nic jej nie grozi. Jest piękna, bezpieczna i tylko moja. Jest również całkowicie sprawna, bo właśnie na niej napisałem bardzo ważny list. Wiadomość dla najistotniejszej dla mnie osoby...




14 listopada 2015

wszyscy wyciągamy igły...

Chyba jeszcze nigdy nie przestraszyłem się tak mocno. Kiedy serce wali Ci jak trzystu tonowa prasa, a każde uderzenie to niemal huk towarzyszący kolejnej wytłoczonej blasze karoserii, to naprawdę zaczynasz zastanawiać się czy to koniec. Czy tak właśnie wygląda śmierć w samotności. Nie masz kogo prosić o pomoc, a jedyne co pozostaje to opowiedzenie, przez telefon dyspozytorowi pogotowia, że masz odrętwiałe, zimne jak stal dłonie, przyspieszone tętno i właśnie usiadłeś, bo utrzymanie pionowej pozycji to w tej chwili wysiłek tak wielki, jak pokonanie triatlonu...

...miałem w życiu kilka drobnych zdarzeń, które kończyły się obtłuczeniami, obiciami, złamanym nosem, szwami, krwotokami. Przeżyłem dwa bardzo poważne wypadki samochodowe. Nigdy nie wywarło to na mnie większego wrażenia. Zawsze był ktoś obok, mogłem liczyć na wsparcie. Stosunkowo szybko dochodziłem do siebie. Teraz nie było nikogo. Przestraszyłem się, że tak może być już do końca mojego życia...

...nie chcę tak...

...w życiu popełniłem wiele błędów. Echo niektórych nadal dudni w uszach. Raty kredytów zaufania zaciągniętych u bliskich spłacam do dziś. A jednak nigdy świadomie nikogo nie chciałem skrzywdzić. Starałem się być dobrym człowiekiem. Byłem i jestem głupi, bo to nie wystarczyło. Zawiodłem...

...teraz pozostaje mi tylko czekać i liczyć na to, że najbliższa mi w życiu osoba nie pójdzie na łatwiznę. Tak jak zaryzykowała poznając mnie, tak teraz będzie chciała znowu zaryzykować. Bowiem czy nie jest tak, że jeśli ludziom naprawdę na sobie zależy, to wybaczają wzajemne potknięcia. To zwykły truizm, ale dobrze wiecie, iż bywa różnie. Lepiej, gorzej, ale jest się razem na dobre i złe. I oczywiście nie mam tu na myśli grzechów ciężkich, lecz każdy z nas czasem potyka się o rozwiązane sznurowadła...

...i chyba tak jak w ich przypadku, niczym kwestia z filmu "Pętla", winno wtedy paść zdanie wypowiedziane zwyczajnie, niemal od niechcenia, z nutą drwiny, a jednak niosące pewnego rodzaju "ponad sens" - "Ludźmi jesteśmy. To szlachetnie z naszej strony!"


"...ostatnio życie pokazuje mi jak jest ulotne, więc uczę się doceniać każdy problem, 
bo nieistotne dopóki serce pompuje krew w aortę, później w moje żyły wrzątek...

...wiosenny deszcz daje nam radość jak nigdy, i kapie na policzki jak wyciągamy igły,
mimo że przeraża nas wizja pustych dziur, że bez tych wszystkich igieł rozpadniemy się na pół,
ale wyciągamy igły...


...jedni boją się uczuć, jeszcze inni zobowiązań, więc obiecują sobie, że nie będą czuć już nigdy,
tej pieprzonej bezsilności, rozczarowań, bo z każdym z nich dziurawią nas igły,
aż w końcu jesteśmy jak jeże, ciężko nas dotknąć, zbliżyć się, oswoić, przebić przez samotność...

  ...to uczucie znasz, jesteś taka jak ja, nigdy nie mrużysz oczu chociaż wieje w nie wiatr
 i nie zamierzasz się poddać, akceptujesz swój strach gdy przychodzi nad ranem jak igły
nie dają spać, więc wyciągamy igły, wszyscy wyciągamy igły, teraz wyciągamy igły
odsłaniając nagie ciało, a na nim blizny..."





...żałuję, że tak się stało, bo pomimo starań okazałem się taki sam jak wszyscy. A intencje miałem czyste. Nigdy nie zdradziłem, dbałem, opiekowałem się. Po prostu nie pomyślałem...

...jeśli jest dla nas szansa, to powyciągajmy igły, bo liczę, że jeszcze kiedyś się odezwiesz...


...przepraszam...

11 listopada 2015

nie wierzyłem w to...

Jeden z moich ulubionych, a mocno niedocenianych raperów, Rover nawijał kiedyś...

...padam na ziemie i przestaję oddychać,
mam zapaść, lekarz mnie pyta co ćpałem,
 skurwiel nie wierzy, że serce można zatrzymać żalem...


...szczerze - nie wierzyłem w to, a jednak jestem tu gdzie jestem z podobnych powodów...

...mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Szpital przytłacza mnie mocno, dociska kolanem do zimnej posadzki, mówiąc - patrz na udrękę innych. Zawsze te miejsca napawały mnie strachem. Może dlatego, iż w dzieciństwie spędziłem w nich wiele tygodni, a może dlatego, że przez pół roku jeżdżąc na naświetlania z moim dziadkiem napatrzyłem się na całe to zło, cierpienie i pustkę...

...a mimo wszystko chyba właśnie teraz jest najlepszy moment aby powiedzieć sobie, żyję! Mam dla kogo, nie jest wcale tak źle - wystarczy się ogarnąć. Żyć! Mam bliskich i kilkoro prawdziwych przyjaciół...

...jak tylko wyjdę, postaram się poskładać na nowo...