31 marca 2013

wzajemnie...

Wesołych Świąt...

...ale czy aby na pewno...

...bezpieczniej będzie powiedzieć wzajemnie. Nie mam siły, ochoty, nastroju na życzenie Wam czegokolwiek...




...i to ma być wiosna ? Zwykłe kpiny...

...mam tego wszystkiego dosyć...

24 marca 2013

blask złudzeń...

Mam się uśmiechać, mimo że nie jest śmiesznie, mam się cieszyć na przekór smutkom, mam szukać pozytywów w tym przytłaczającym stosie negatywów, a może udawać mam, jak wielu z Was, że los nie oszukał dziś nas...

...na wszystko jest czas, i mimo, że czuję się źle, to brednie te wciąż więzią mnie. Nadchodzą falami, to monsun, gdzie sezon na niego trwa dniami. Tropikalny to deszcz, choć krótki, wjeżdża w mój umysł jak smutki. Regularnie, miarowo, powoli i nie mam już nad nim kontroli...

...ten jeden stan określa kilka tych słów, gdy na umyśle nie jestem już zdrów. Schematy tych liter wciąż płytkie, to jednak kreślą je w zbitkę. Ta sama wymowa, wydźwięk ten sam, słownik wyrazów chce wcisnąć dziś Wam. Nijakość, bezsens, miałkość, to prawie jak nicość, lichota i marność. Ja pędzić tak mogę bez tchu, zastanów się zatem Ty tu...

...wszystkie słowa niosą ten sens, tylko moc, od siebie je różni  i niemal jak w próżni, gdy moc dywagacji, nie mając w tym racji, toczę wciąć z sobą bez celu by w chwilę polec w tym przyjacielu...

...wznoszę wciąż pięści patrząc wysoko, a nagle blask złudzeń rani me oko. Opuszczam więc głowę wciąż dumną i staję w jednej chwili, niemal nad trumną. Patrzę bez celu przed siebie, a dalej nie ma tam Ciebie. Nieba chciwie nie wyglądam więc tęskno, zbyt wiele razy zakończyłem to klęską. Potykam się o przeszkody te bliższe, czy wszystkie mrzonki przerodzą się w zgliszcze ? Wykrzyczę to głośno, tak cicho jak umiem, że nie chce zamykać wiek od tych trumien. Choć pora już późna zaklnę dosadnie, najostrzej, nieładnie - po co jest marzyć by znowu się sparzyć ? 

...wielokropka nie postawię na końcu dziś wcale, bo to oznaczałoby falę, a ona umarła we mnie już dawno, wartko wpływając w całe to bagno...

...a ja ? Ja impet straciłem tak wcześnie, więc idę pogrążyć się we śnie.



 

23 marca 2013

efekt lustra...

Sprowokowany post, to tym samym ostry wpis - aj...

...jakoś koło czwartku ukończyłem szlifowanie felgi. Faktycznie przeszedłem takie etapy jak: 1000, 1200, 1500, 2000, 2500 i na końcu 3000. Musiałem dokupić trochę papierów. Łącznie jak dotąd wydałem na nie 35,00zł. Myślę jednak, że ilość jaką posiadam, starczy do końca obróbki...

...czym wyższy numer ziarnistości, tym zużywam więcej listków. Dla porównania, do jednej felgi, numeru 220 wyeksploatowałem jakąś połowę arkusza, ale przy trzech tysiącach już całe dwie sztuki. Drobne papierki znikają niemal natychmiast. Jeśli przy niskich wartościach potrafiłem kawałkiem wielkości pudełka zapałek zrobić cały rotor, to przy paru tysiącach, tylko do jednego ramienia wykorzystywałem ich trzy. Szczególnie, że chciałem mieć pewność zeszlifowania rys po poprzedniej gradacji. Tak to działa...

...przede mną jeszcze jedna felga, przy okazji której postępy prac pokażę całkiem niedługo...

...teraz zerknijcie na efekt niemal finalny. Szorstkość papieru 3000 porównywalna jest z kartką papieru wyrwaną ze szkolnego zeszytu, a mimo wszystko nadal usuwa te najmniejsze ryski..




...jak widać, pojawił się delikatny efekt lustra, ale do szczęścia potrzeba jeszcze pasty...










 ...w takim stanie pozostawiam szpulę i zabieram się za ostatnią. Efekt finalny o którym powiem w swoim czasie, uzyskam mając wszystkie cztery kółka...

...a teraz mały bulwers :D

...są ludzie, którzy nie mając własnych pomysłów kopiują cudze. Trochę smutne, że nie potrafią wpaść na nic nowego, nic swojego. Chwalą się przy tym, nie mówiąc wcale, że jest to zwykłe, słabe zapożyczenie. A co zabawne zapominają o słowach jakie kiedyś wypowiedzieli głośno...

...jeśli ziomek X stwierdza, że nigdy nie kupi Nankang'ów, opon budżetowych, "śliskich jak chuj" i w odpowiedzi woli kupić nawet mocno używane Dunlop'y czy Michelin'y, a potem po nabyciu Koreańczyków pieje z zachwytu na ich widok, prezentując je na fotkach, fleszach, teledyskach, to chyba coś jest nie tak :D

...ale na szczęście to nasza mała grupka ziomków wyznacza standardy. Inni tylko za nimi podążają...

...dlatego też - propsy dla Wujka, który pierwszy na tej zjebanej planecie pokazał dopieszczonego do granic przyzwoitości, poniżonego jak Pan Bóg przykazał, Burgera na BBS'ach RM oraz Kramera, który zajmuje się mocno niszowym Burkiem 1.3 - czaicie poszerzki 14'stki, poliuretany, te sprawy...

...no cóż...

...RSL'i też jeszcze nie było, więc muszę się ostro sprężać, bo kseroboy'ów nie brakuje...

...a przecież liczy się różnorodność i kreatywność...



17 marca 2013

będę szukał...

Czasem myślę, że nie ma już ratunku, że resztę życia będę szukał i kiedy w końcu znajdę szczęście, to nie zdążę się nim nacieszyć. Chyba to przeświadczenie jest najokrutniejsze. Śmierć to pestka przy poczuciu zmarnowanej szansy...

...może kiedyś umrę dla Was socjologicznie, ale tylko tak, bo na śmierć fizyczną nie miałbym tyle odwagi. A jednak efekt będzie podobny. Nie odbiorę od Was telefonu, nie odpiszę na mejla, mój blog pokryje się kurzem, gadu-gadu zamilknie, fejs prawie o mnie zapomni. Będę gdzieś daleko, próbując oczyścić umysł, poczuć na własnej skórze to co jest w życiu ważne, a to co błahe utopić we wspomnieniach...

...bo tak sobie myślę, jeśli nie mogę być szczęśliwy, to może warto ofiarować swoją pracę dając innym choć namiastkę tego stanu...

...to trudny krok, ale zapewne nie obchodziłby Was nic. Etap jak każdy inny. Wybór kolesia, który gdzieś tam jest, jakiś jest, robi coś, nie wzrusza mnie on...

...dlatego żyję sobie sam, dla siebie tylko, otoczony anonimowymi ludźmi gdzieś wkoło...




15 marca 2013

sam na sam...

Od prawie dziesięciu dni pracuję nad felgą. Siadam sobie wieczorami w pokoju przy zaimprowizowanym stanowisku pracy, włączam jakiś film i rezając tą małą sukę, chłonę kino...




 ...rotor, który jest aluminiowym odlewem z piaskowej formy odlewniczej, charakteryzuje się na powierzchni dużymi porami. Tym razem po zasięgnięciu opinii nie zacząłem od papieru 60 tak jak zrobiłem to parę lat temu, a od razu użyłem gradacji 220. Efekt był podobny, a skrócił czas pracy. Po prostu zużyłem więcej papierków 220, zmieniając je częściej i dłużej pracując nad danym fragmentem. Robiłem to tak długo, aż zniknęły całkowicie ślady odlewu, a pokazały się drobne niegroźne ryski. Z chwytów, których nie stosowałem onegdaj, to wprowadziłem opisywanie ramion i odcinków, które już zrobiłem. Łączniki idące od rotora do bębna numeruje markerem. Szlifując kolejne partie wycieram napisy, wiedząc tym samym, co zostało już za mną, a co nie. Wcześniej zdarzało się, szczególnie w wyższych partiach numeracji, że nie widząc różnicy między jedną a drugą gradacją często szlifowałem dany odcinek dwukrotnie. Teraz jest prosty patent, który znowu skraca czas. Druga porada, to stosowanie rękawiczek lateksowych. Rozmiękczone od wody, usyfione od aluminium dłonie, starte paznokcie wreszcie nie są problemem...


...rotor przeszedł szlifowanie kolejno gradacjami papieru 280, 320, 360. W momencie, w którym wszedłem w numer 400 zacząłem również ciągnąć robotę bębna. Fabrycznie wykończony jest delikatnym nożem tokarskim, wiec jego powierzchnie cechują drobne rowki. Właśnie ten moment pokazują poniższe zdjęcia.








...w tym stadium roboty, powierzchnia jest już gładka, ale na próżno szukać jakiegoś połysku...

...aktualnie, po zaliczeniu numeru 600, felgę wykończyłem papierem 800. Nadal lustrzane odbicie znajduję tylko na armaturze w łazience...






...przede mną papiery: 1000, 1200, 1500, 2000, 2500, 3000. Używam arkuszy wielu producentów. Polecić mogę takie firmy jak: Indasa, Mirka, Matador, Klingspor, jedynym niewypałem jest Fas Union. Nawet po dłuższym namoczeniu jest sztywny i szybko się zużywa...




...pewnie zastanawiacie się dlaczego szlifowanie felgi trwa tak długo ? Otóż, tak jak wszystko, tak i to robię powoli i dokładnie. Również fakt, iż mogę na te prace przeznaczyć około 2 godzin dziennie, nie pozostaje bez znaczenia. Z domu wychodzę po ósmej. Wracam koło dwudziestej. Do pracy przystępuję po dziesiątej, czasami przed jedenastą. Po prostu - życie...

...życzcie mi powodzenia, bo już świruję siedząc sam na sam każdego wieczoru z tą czternastką, a przecież jeszcze jedna przede mną :D




14 marca 2013

łzy...

Ścielicie się dziś z matką lub ojcem. A ile razy zrobiliście to na przestrzeni wszystkich tych lat. Stracilibyście pół życia ażeby to sprawdzić. Zdarzyło się Wam powiedzieć w duchu odczepcie się, zostawcie mnie samego, zniknijcie z mojego życia, możecie nie istnieć, możecie umrzeć. Daje głowę, że każdy choć raz doświadczył tego uczucia nienawiści, ale nie tej zwykłej, tylko związanej ze swego rodzaju bezradnością. To właśnie nasza wewnętrzna bezsilność i najprostsze emocje każą wypowiadać nam słowa których żałujemy zaraz po ich wyjawieniu. Przecież nikt z nas nie chce śmierci bliskich, przecież bez nich nie istniejemy, jesteśmy puści w środku. My, to właśnie te treści wpojone, zaczerpnięte i podpatrzone u najbliższych nam osób. Rodziców, rodzeństwa, przyjaciół. Bez z nich nie znaczymy nic, bez nich jesteśmy nikim...

...po tym jak dowiedziałem się o śmierci taty Odesa, człowieka przesympatycznego, pomocnego i oddanego rodzinie, miałem opory odwiedzić Bartka, ale pod skórą czułem, że chce go wesprzeć. Tylko słowem, bo nic innego nie mogłem zaproponować....

...jeszcze wczoraj, w tym smutnym dniu zastanawiałem się czy można wchodzić z butami w czyjeś życie od tak, po prostu, ale okazało się, że to zwykłe słowo przekazane najlepszemu przyjacielowi jest warte wszelkich rozkmin natury emocjonalnej...

...zapewniam Was również, że jeśli dwóch, dorosłych facetów okazuje sobie wzajemnie łzy, to mają ku temu powód, nie wstydzą się tego i są sobie bliscy. Takie wartości cechują tylko najlepszych kolegów...

...móc go przytulić, poklepać po ramieniu, powiedzieć, że może na mnie polegać to największe oparcie na jakie możemy w życiu liczyć, to fundament pewności, że wspólnie damy sobie rade ze wszystkim...

...mówmy sobie - "kocham", choć przychodzi nam to z trudem. Sam nie potrafię swojemu ojcu powiedzieć tego prostego, acz wymownego słowa, a i on ma z tym problem, ale mimo wszystko czujemy to, tam gdzieś w środku...





...trzymaj się przyjacielu...




04 marca 2013

sos TaoTao...

Chciałem pokazać gotowy, wyglancowany komplet kółek, ale doszedłem do wniosku, że jak zwykle zaprezentuję Wam krok po kroku, cały proces przemiany "od zera do bohatera"...

...felgi to model RSL Cult Edition o oznaczeniach 8Jx14H2 8014-26/1 [ wszystkie cztery sztunie mają wybity ten kod ],co oprócz danych takich jak: szerokość 8 cali, średnica 14 cali podpowiada, że jest to felga przeznaczona na oś tylną o dopuszczalnym nacisku na poziomie 515kg. Wszystkie te szczegółowe informacje zawdzięczam Wujkowi, który uruchomił swoje kontakty, a także poszperał w sieci i wyczaił, że RSL w tym rozstawie śrub tj. 4x108 to wznowiona produkcja i jest tylko parę setek takich egzemplarzy. Fajnie wiedzieć, że ma się coś nazwijmy to w miarę "wyjątkowego", a także jest się w stanie powiedzieć o nich parę słów...

...dobra koniec bicia tej piany...

...aktualnie dwie sztuki są skończone i czekają na polerkę ostateczną, czyli na końcowe wyciągniecie smaku. Trzecia z nich ma zdarty lakier, rotor rezany papierem 180 i niestety całkiem nieruszony bęben. Za czwartą koleżankę musiałem się dopiero zabrać od zera. Tak też zrobiłem...

...w połowie ubiegłego tygodnia wygospodarowałem parę godzin i podskoczyłem na działkę. Przywitała mnie typowo zimowa aura, choć widać było, że to ostatnie podrygi tego białego kurewstwa...






...ściąganie powłoki lakierniczej zacząłem od usunięcia ozdobnych imitacji śrubek. Użyłem do tego, specjalnie stworzonego wiele lat temu wybijaka. Jest to długa śruba o twardości 8.8 ze zeszlifowanym końcem. Poszło jak po maśle...








 ......następnie zamknąłem się w kuchni, włączyłem początkowo kuchenkę gazową aby nagrzać nieco to małe pomieszczenie, a potem mając na względzie towarzyszące pracom opary, zarzuciłem Farelkę. Powiem szczerze, że stworzyłem sobie całkiem dobre warunki do roboty i tylko dzięki nim zrobiłem tego dnia wszystko co sobie założyłem...

...pierwsze szpule przygotowywałem środkiem do usuwania powłok lakierniczych o nazwie Scansol. Dzięki Wujkowi, który jakiś czas temu dziergał swoje BBS'y, sam przestawiłem się na Tirolak Super - szuwaks dużo mocniejszy i bardziej wydajny. Druga sprawa, że dostałem końcówkę butelki zupełnie za friko od tego dobrego ducha, więc nie szukałem innych rozwiązań - freebie, zero, zip, nada - to jest to...

...z tym żrącym gównem trzeba umieć pracować. Przede wszystkim warto mieć ciuchy spisane na straty, dobre rękawiczki [ lateksowe szybką się rozpadną ], miejsce zabezpieczone przed ewentualnym chlapaniem środka, do tego jakąś szpachelkę, nóż czy śrubokręt oraz folie typu stretch [ worek foliowy czy folie spożywczą ], a także pędzel, który po wszystkim możemy wyrzucić...

...Tirolak The Great MaderFakir ma konsystencję niemal jak sos TaoTao i równie mocno działa na nasze zmysły. Wszelkie prace warto robić w pomieszczeniu dobrze wentylowanym. Akurat mam ten luksus, iż posiadam w kuchni wyciąg, a mimo tego bywało momentami dość ciężko - łącznie z zachwianiami równowagi...

...środkiem smarujemy powierzchnię lakierowaną cienką, jednorodną warstwą i czekamy około 5 minut. Po każdej aplikacji przykrywany felgę folią w celu wolniejszego parowania rozpuszczalników i podsychania "sosu". Po kolejnych 5 minutach czynność powtarzamy wcierając się mocniej w element. Dobrze do tego włos pędzla skrócić nożyczkami, tak aby był sztywniejszy...

...czasami już po pierwszym użyciu dojdziemy do gołego metalu, innym razem dzieje się to za drugim, maksymalnie trzecim razem. Klar i baza schodzą stosunkowo szybko. Najcięższym tematem jest podkład i to on wymaga największego nakładu pracy. Ja aby nie uszkodzić dość miękkiego aluminium, złuszczający się lakier ściągałem zużytymi kartami kredytowymi. Są odporne na chemie i nie rysują powierzchni. Miejsca trudno dostępne wykańczałem nożem kuchennym...







 ...specyfik jest bardzo wydajny. Jedna flaszka pokazana na fotkach zrobiła Wujkowi cztery ranty, mnie jedną całą i to dość dużą, jakby nie było, felgę. Z resztą sami widzicie, że jeszcze sporo zostało...




...z wyczyszczoną felgą, a muszę przyznać, że zrobiłem to bardzo dokładnie, pojechałem na stację benzynową BP i wymyłem ją z podsuszonych farfocli, przy pomocy dużego ciśnienia, piany aktywnej i proszku myjącego. Dokładne mycie potwierdziło dobrze wykonaną robotę. Warto przyłożyć się na tym etapie, ponieważ szlifowanie aluminium to ciężka praca, a dodatkowe zmaganie się z resztkami lakieru czy podkładu to już niepotrzebny hardcore...






...teraz czas na najgorszy i najbardziej czasochłonny etap - szlifowanie papierami na wodę...