16 października 2019

prześliczne trójki...

     Fakt, iż oba Wartburgi jakie posiadam są z ostatniego wypustu jest zupełnym zbiegiem okoliczności. Także przez czysty przypadek jest to również model 353S z 1987 roku...

...zapewne już nie pamiętacie jak 2 lutego 2010 odebrałem miękki dowód Białasa i magiczne blachy EL 353JA...



...już wtedy żałowałem, że nie mam Tourista, którego mógłbym w ten sam sposób wyróżnić. Lata mijały. W Łodzi wydano ostatnią tablicę EL 999ZZ i było mi trochę przykro, iż nie udało się zrealizować tego cholernego marzenia...

...jednak nadzieja odrodziła się ponownie dobrych kilka lat temu wraz z nowym układem znaków. Już wtedy pomyślałem sobie, że fajnie byłoby kupić kombi i wykorzystać tę nową opcję.

...jak dobrze pamiętacie, odpuściłem poszukiwania gabloty licząc na zrządzenie losu, które nad wyraz często rządzi moim życiem. Tak też się stało, w efekcie czego auto niemal znalazło się samo. I tak jak wiele lat temu wyciągnięcie fajnych numerów ze sterty nieodpakowanych jeszcze tablic zawdzięczam przypadkowi i pomocy równie przypadkowego urzędnika, tak teraz w moim kolejnym projekcie nie było o tym mowy. 

...przy numerach pokroju EL 353AA czy EL 353BB mogłem iść do Wydziału Komunikacji każdego dnia, ale mając w planie pewien konkretny układ liter i cyfr, który ewoluował przez te prawie 10 lat, nie mogłem zdać się na fart. Dlatego o pomoc w załatwieniu odpowiednich blach zwróciłem się do zawodowca. Gościa poznałem w Urzędzie Komunikacji rok temu, przy okazji wymiany dowodu rejestracyjnego Białasa. Ugadałem się z nim, że będę dzwonił co 2-3 miesiące z pytaniem jakie aktualnie tablice wydaje urząd. Tak minął nieco ponad rok, ale wreszcie są:




...2S, jak moje dwie eSki 353...

...koszty rejestracji wynikające z ustawowego obowiązku to kwota rzędu 200 zł, a usługa zarejestrowania auta bez mojej wizyty w urzędzie wraz z odpowiednim układem cyfr kosztowała mnie 150 zł. W tej cenie mam jeszcze odbiór za 30 dni twardego dowodu również bez mojego udziału...

...nie wiem jak Wam, ale mnie wydaje się, że Warto było wydać ekstra frut na tak prześliczne trójki...

06 października 2019

powrotu nie ma...

     Drugi lutego 2007 roku pamiętam jakby był wczoraj. Piątek, godziny popołudniowe. Mój kochany W124 z krótkim estetycznym, niemal nowym kogutem wciśniętym pomiędzy relingi. Posrany jak przy zdawaniu matury, prawa jazdy czy pierwszej randce, stałem pierwszy na słupku. Zagadywany przez Tatę, który luźną rozmową starał się rozładować emocje, zbić tętniący w żyłach puls. Cieszyłem się, że jest przy mnie i pomaga zacząć tę przygodę. Sam pracę na taryfie zaczynał mając 21 lat i Dużego Fiata, Ja miałem wtedy 25 na karku, nikłą znajomość miasta i zasad rządzących tym zawodem. Moje doświadczenie życiowe i asertywność sięgała wtedy poziomu polskiej polityki. Po kilkunastu minutach stania w końcu doczekałem się i starsza pani szarpnęła za klamkę. Kurs był krótki i prosty. Skończyłem na Wólczańskiej 23...

...dziś mam za sobą setki tysięcy kilometrów nawiniętych na koła, dziesiątki tysięcy trzaśnięć drzwiami, tysiące pasażerów, setki litrów zmienionego oleju, dziesiątki awantur i pośród tego wszystkie tylko ja sam...

...wielu taksówkarzy, którzy siedzą za kółkiem wiele, wiele lat powiedzą, że niestety ale ten zawód powoduje otępienie, wręcz schamienie. Coś w tym jest. W pewnym momencie przestajesz się angażować w opowieści pasażerów, zaczynasz przejmować się tylko swoimi problemami. Niektóre opowieści potrafią utkwić Ci na lata, ale w praktyce klient trzaska drzwiami i jego story pamiętasz co najwyżej do ostatniego pociągnięcia za klamkę tego dnia...

...nie jestem wyjątkiem, ta praca zmieniła również mnie. Wcześniej nie umiałem odmawiać, walczyć o swoje, odezwać się niepytany, stanąć w czyjejś obronie, dać komuś w mordę w sytuacji zagrożenia. Dzięki niej poznałem wartość pieniądza i ból pleców związany z chęcią zarobienia kolejnej stówy. Słuchałem opowieści, które niejednokrotnie były kanwą spisywanych na gorąco relacji tak emocjonujących, że do dziś wywołują u mnie ciary na plecach. W żadnej innej pracy nie podejmujesz tylu decyzji, nie myślisz o konsekwencjach swoich wyborów i tak szybko nie przekonujesz się czy były dobre. Możesz wrócić do domu po kilkunastu godzinach jazdy z niczym, dostać wpierdol od leszczy, którzy reprezentują poziom kratki ściekowej, zdziwić się zasobem rynsztokowego słownictwa pijanego profesora kardiologi, użerać się z pijakami i ćpunami, dostać mandat czy wreszcie bronić się w sądzie po otrzymaniu 34 punktów karnych...

...mimo wszystko lubiłem to. Jednak trzeba było się rozwijać, iść dalej. Cieszę się, że poprzez zwyczajne zrządzenie losu przeskoczyłem z taksówki do zwykłej pracy u kogoś. Podszkoliłem język angielski, nabrałem doświadczenia. Dzięki pracy dla pakistańskiego nygusa dowiedziałem się czego unikać u następnego pracodawcy, jakich ludzi i zajęć się wystrzegać, jak upominać się o swoje prawa. Kolejny ciężki kawałem chleba, który kosztował mnie sporo straconego czasu, nerwów i rozczarowań. Dał kopa jednocześnie pokazując jak dobrym człowiekiem i pracownikiem jestem,  tym samym zasługując na więcej...

...tak jak najlepszą w życiu decyzją było zawieszenie taksówki, którą jeszcze jakiś czas ciągnąłem jednocześnie z pracą na etacie, tak samo celnym posunięciem było odejście z tego cyrku i szefa oszołoma...

...dziś ten tekst piszę siedząc za biurkiem na piątym piętrze biurowca banku Nordea. Wreszcie warunki, które pozwalają docenić ciężką pracę nad sobą i następne cholernie ważne ociągnięcie. Kolejną ważną życiową zmianę. Atmosfera, która powoduje, że lubię chodzić do pracy. Ludzie, którzy swoim wsparciem sprawiają, że nawet ciężki dzień jest niczym w porównaniu do poprzednich prawie dwóch lat pracy w tej żałosnej firmie...

...zastanawiałem się nad tym wielokrotnie, ponieważ praca za kółkiem ma coś w sobie. Każdy dzień jest inny. Sytuacje jakich się doświadcza niejednokrotnie mogłyby stać się podstawą do napisania książki, a poznani ludzie bardzo często potrafią mieć na nas ogromny wpływ. Dlatego myślałem czy to dobry pomysł, ale powrotu nie ma...

...z dniem 1 października 2019 roku przestałem być taksówkarzem...