26 sierpnia 2014

Bagietka II

Każdy kto ponad dwa lata temu słyszał, że z Merca przesiadłem się w Renault Lagunę pukał się w głowę, a jednak okres dwudziestu ośmiu miesięcy eksploatacji wykazał, że był to bardzo dobry wybór. Zapewne ze względu na mały przebieg mojego poprzedniego, srebrnego egzemplarza...

...ja naprawdę "lałem i jeździłem". Zupełnie jak w Mercu, tyle, że lałem dużo, dużo mniej...

...może prócz utraty wartości jakiej doświadczyłem po wypadku byłby to wybór idealny, ale jak widać nie można mieć wszystkiego. Jednak z perspektywy czasu, mogę stwierdzić - Bagietka się sprawdziła, stąd wybór nowego auta był również prosty - Bagietka II...

...przed wyjazdem sprawdziłem ją w systemie Renault, poprzez dobrego ziomka z ASO. Wszystko zgadzało się wraz z książką i fakturami za poszczególne zakupy, regulacje i wymiany. Wszystkie kolekcjonowane przez poprzednią właścicielkę z pieczołowitością benedyktyńskich skryptorów...

...wiedząc to wszystko byłem niemal pewny, że będzie moja. Kasa w kiermanę i jazda z Tatą do Kwidzyna...





...kolor? prócz białego, to chyba jedyny możliwy :D









   Czarnula to 2.0 benzyna, w wersji 135 konnej, rok 2005. Przebieg 102 tysiące kilometrów. Opcja nieco uboższa niż poprzednio, ale za to w środku ma dużo fajniejszą tapicerkę i nieco usportowione, wyprofilowane fotele. Fabrycznie przyciemnione szyby, 17'sto calowe szpule. Jednak przede wszystkim wnętrze jest niemal jak nowe. Skóra łączona z fajną tkaniną. To mi się również bardzo spodobało. Do tego niemalowane nadwozie z lakierem w bardzo dobrym stanie. Parę godzin i będzie naprawdę lalką...

...aż szkoda będzie ją tyrać na to bydło, które się wozi...

25 sierpnia 2014

widoki, widoki, widoki...

Początek roku nie był dla mnie łaskawy. Po wypadku dochodziłem do siebie ładnych parę miesięcy. Bez pracy i auta czułem się fatalnie. Ratowała mnie kreatywna księgowość. Tu jakieś zajęcie, to sprzedaż jakiegoś drobiazgu. Robiłem co mogłem aby było na paliwo do mojego "daily car'a", którym stał się po prostu Białas. To było wspaniałe uczucie móc jeździć moim Niemcem jak tylko nadarzyła się okazja lub potrzeba. Nie powiem też, że nie miał on znaczenia w znajomości, która trwa do dzisiaj, a której początek datuję na 8 marca...

...w każdym razie fajnie było zabierać dziewczynę na randkę klasykiem. Wiecie jak jest. Wszystko co cenne jest obok, "tu i teraz". No i te zazdrosne spojrzenia, kiedy piękna dziewczyna siedzi w równie nietypowym, co specyficznym wózku. No i widoki, widoki, widoki. Gleba to jednak czasami fajna sprawa, mówię Wam...

...to właśnie na ten okres przypada chyba najfajniejszy okres mojego dotychczasowego życia. Robiło się ciepło, ja miałem dużo czasu, znajomość się rozwijała. Masa wspaniałych wspomnień. Gorzej było z frutem, ale nadrabiałem to inwencją i kreatywnością. Również na ten moment przypada największa ilość fotek, jakie cyknąłem Burgerowi. Gdzie nie byłem, to starałem się uwiecznić ten moment fajną fotką. W końcu auto było zawsze pod ręką...




...do tego nowy telefon z całkiem fajnym aparatem i programy graficzne czyniły mnie drugim Andy'm Warhol'em













...i tak nastał maj i zacząłem powoli dojrzewać do myśli o sprzedaniu mojej Bagietki, która od dawna stała opuszczona i zapomniana. Wiecie jak jest, niby ma się dużo czasu, a jednocześnie nie ma kiedy się zająć pewnymi sprawami. Jednak przyszedł odpowiedni moment i moja Francuzka zmieniła właściciela z dniem 25.05.2014, niemal dwa lata po zakupie...

...poszła właściwie w znajome i dobre ręce. Dziś jeździ i z tego co wiem spisuje się całkiem nieźle. Tak samo dobrze, jak w moich rękach...





11 sierpnia 2014

kleją zwrotki...

Nigdy nie lubiłem podziałów, szczególnie tych, które nic nie wnosiły, totalnie do niczego nie prowadziły. Może jedynie do pojedynków na słowa, proklamowania kolejnych zarzutów, przelewania całych kadzi hejtingu...

...dlatego chyba tak bawi mnie podział na rap trueschool'owy, oldschool'owy, newschool'owy, prawilny, kserowany, prawdziwy, ten mniej. Ta muzyka to nowożytna poezja, czasem to postindustrialny poemat, innym razem niemal poetycki utwór. Energia w nas wyzwalana, smutek, żal, historie wyimaginowane, wykreowane w umysłach twórców, kradzione licencje poetica, fakty, daty, nazwiska, tytuły książek, które czasem nas zainteresują. Po, które sięgniemy nawet po dłuższym czasie lub frazy które znikną szybciej niż zdążymy zdać sobie sprawę z tego, że mieliśmy coś zapamiętać, choć trochę z nich zaczerpnąć...

...wszystko zależy od nas. Nikt nie ma prawa mówić nam czy płyta jest dobra. Każdy odbiera dźwięk i słowo na swój sposób. Ja wyciągnę z niej nazwisko Mandelbaum'a, a idąc za ciosem przeczytam o losach ludzi z Sonderkommando, Ty wyszperasz wiersz Baczyńskiego popadając w chwilową zadumę... 

...nie ma rapu złego. Może istnieje jedynie ten mniej ambitny, ale i on jest czasem przydatny...

...na płytę ziomka o pseudonimie Rover trafiłem przypadkowo na którymś z rapowych kanałów YouTube'a. Z reguły nie przesłuchuję całych płyt. Czasami wystarczą ze dwa, trzy tracki i już wiem, że chcę mieć ten krążek, że kupując oryginał nie zawiodę. Tego dnia płyta "Odźwierny" wybrzmiała w całości i to chyba nie raz. Już wiedziałem, muszę ją mieć. To nieistotne, że o chłopaku słyszałem po raz pierwszy, że nigdy wcześniej nie poznałem jego twórczości. To nie miało znaczenia. Technicznie słyszałem lepszych, flow niektórych również potrafił bardziej zaskoczyć. Tutaj liczyło się coś zupełnie innego. Emocje, energia, słowa wyrzucane z prędkością godną wynalazku Richard'a Gatlinga. Ból i radość zarazem. Intrygujące opowieści, pomysł na siebie, konwencja, która mnie wciągnęła. Muzycznie super - stare sprawdzone patenty, ciekawe i chwytliwe sample. Zgodzę się, że to nie eksplodująca, strzelającą rozżarzonymi odłamkami Pico de Orizaba, ale masa przeszywających do szpiku dźwięków stworzonych z pasji...

...zupełnie inaczej niż w przypadku drugiego mojego rapowego odkrycia. Pierwsze nagrywki Egotrue zasłyszałem na którymś z featuring'ów. Poczułem to coś. Może jakiś lęk, swego rodzaju zaniepokojenie, a może zwyczajnie mnie zaintrygowali. Słowem, głosem, stylem w jakim kleją zwrotki. Podkłady ciężkie, czasem brudne, lepkie od tłustego basu. Przyznam - wciągnęło mnie. Dobrze wydany frut. Płyta, która od jakiegoś czasu drąży moje uszy zagłuszając ryk silników Diesla Solarisów, Autosanów czy Mercedesów...


...zapytacie co łączy te dwie płyty? Otóż to tytuły, które są w stu procentach dobre. Zapytacie co dla mnie oznacza w pełni udany krążek, w czym się to wyraża, na co przekłada. Dobre technicznie rymy, ciekawe podkłady, mądre uwrażliwiające teksty. Tak, nie, czasami, ale nie zawsze, nie wiem...

 ...odpowiedź jest dużo prostsza. W płytę którą się jaram, potrafię wsłuchiwać się przez parę godzin, nie mając ochoty przerzucić, pominąć choćby jednego kawałka...




02 sierpnia 2014

po prostu cudownie...

Zima mijała pod znakiem robót budowlanych. Po zmontowaniu "kanalizacji postawiliśmy na tyłach domu, niewielki budynek gospodarczy w miejsce nieistniejącej już drewnianej szopy. Stał się on moją nową pracownią, a przy okazji kotłownią. Znalazło się w tam miejsce na wymiennik ciepła, piec oraz komin. Również w budynku działo się wiele - centralne ogrzewanie, wymiana okien, remont kuchni, łazienki, na końcu panele podłogowe. Masa pracy, w której miałem swój udział.





...i tak weszliśmy w rok 2014. W połowie stycznia przebudowa domku letniego na dom całoroczny zbliżała się ku końcowi. Wszystko było by super, ale...

...21 stycznia miałem kolejny poważny wypadek. Znowu na swojej ulicy, ponownie nie ze swojej winy, kolejny raz straciłem auto, po raz drugi znacznie oberwałem...

...wstrząs mózgu, urazy obrotnika głowy, uszkodzenie odcinka górnego kręgosłupa szyjnego, rany cięte kolana, obite płuca, stłuczenia: klatki piersiowej, uda, kolana, lewego łokcia, lewej stopy oraz uraz obu nadgarstków. Wtedy uderzenie boczne, teraz czołówka przy prędkości 60km/h praktycznie bez hamowania. Po prostu cudownie...