30 czerwca 2010

custom korek...

w Białasie przeważają tylko dwa kolory - czarny i biały. Brak tu chromu czy innych barw wśród elementów lub dodatków. Motyw korka jakoś szczególnie nie prześladował mnie w przypadku mojego poprzednika - Reda. Tym razem jednak zacząłem myśleć jak i ten element zmodyfikować w sposób ciekawy i niesztampowy. Oryginał, którego jedyną zaletą jest to, że w ogóle jest był dla mnie jedną z brzydszych rzeczy w tym aucie. Teoretycznie go nie widać, ale wystarczy, że wiem iż mam tą wyłupiastą poczwarę...




...Od dawna zaś chodziła za mną nakrętka wlewu gładka jak pupcia Doroty Gardias. Trochę czaiłem się z kupnem odpowiedniej sztuki, ale dużą pomocą był dla mnie trop Przemka. Zachęcony jego podpowiedzią kupiłem to o to cudo - korek baku paliwa od Simsona SR50...


...powiecie, że Simson nijak ma się do Wartburga, ale chwileczkę. Po pierwsze pasuje idealnie, jest płaski, gładki i subtelny... Dzięki pewnemu zabiegowi stał się również seksowny i bardziej tajemniczy...




...napis Simson mimo, iż mocno związany z kombinatem IFA nie przystawał do Lodówy i tak został zeszlifowany a korek wypolerowany. To jednaj nadal nie było to, choć na aucie prezentował się nieźle, to zmieniłem zdanie...






...bo ostatecznie został pomalowany na czarny mat i teraz wygląda tak:...





... ten custom korek, cieszy mnie tym bardziej, że jest pewnym smaczkiem, pewnego rodzaju wisienką na torcie, dopełnieniem całości. Na uwagę zasługuje szczególny napis na nim widniejący - "MIXTURE 1:50" przypominający właścicielom pojazdów marki Simson a teraz również mnie, że do baku należy wlewać mieszankę paliwa z olejem...

...zupełnie jak nowoczesne korki lub nalepki przypominające użytkownikom Diesli o wlewaniu wyłącznie oleju napędowego. Mały szczegół a cieszy ogromnie, ponieważ zostanie dostrzeżony tylko przez ciekawych detali, znawców tematu, którzy zapewne zauważą jego wyjątkowość i unikatowość... Takie dodatki luuubię...

22 czerwca 2010

mocno uczuciowy...

Wczoraj obejrzałem film o samym sobie. To obraz o lękach, pragnieniach, uczuciach, przeżyciach. O trudnych tematach takich jak śmierć, zaufanie, nasze dziwactwa. „Dedykacja” bo tak się nazywa obraz, jest niemalże pełnym odzwierciedleniem tego jaki jestem, czego się obawiam, dokąd zdążam, na jaki rodzaj miłości czekam...

... zawsze byłem mocno uczuciowy. Jako mały chłopczyk płakałem na filmie E.T. Ile razy przyprowadzałem do domu jakiegoś szwendającego się psa i przychodził czas aby znaleźć mu nowy dom lub odwieźć go do schroniska, płakałem. Nie inaczej było teraz, mimo iż film zakończył się pozytywnie została we mnie pustka, pewien fragment który odtwarzam w głowie jeszcze raz, jeszcze i po raz kolejny. Zadaje je sobie wciąż pytanie – a jak będzie w moich przypadku. Czy odnajdę ilustratorkę własnych problemów i przyszłych szczęśliwych chwil. Potrzebuję czasu, ale zmarnowałem go dotychczas tak dużo, że na miejscu będzie pytanie czy zdążę. Mandy Moore, która grała w filmie postać Lucy Reily, jest wręcz idealnym odzwierciedleniem mojego marzenia. Ciepła, naturalnie piękna niczym dziewczyna z sąsiedztwa, otwarta, potrafiąca dodawać pewności siebie przekraczając kolejne to granice i bariery umysłu takich dziwaków jak ja. Chciałbym mieć choć krztę odwagi i pewności siebie aby spróbować kogoś poznać...

14 czerwca 2010

zstąpiłeś z nieba...

Paulinę znałem tylko z opowiadań mamy, z którą pracowała. Sympatyczna, pracowita dziewczyna w wieku podobnym do mojego. Ile razy słyszałem te peany wygłaszane na jej temat. Mimo, iż  nie udało mi się jej poznać, pomogłem jej w znalezieniu dodatkowej pracy na weekendy, ot taki szczęśliwy traf...

...pierwszy raz zobaczyłem ją na zlocie Deluxe, niestety i mówię to całkiem serio, spierdoliłem sposobność poznania jej bliżej. Zaaferowany imprezą jedynie udało mi się z nią przywitać i się jej przyjrzeć. O mój Boże, zstąpiłeś z nieba w kobiecej postaci, pomyślałem...

...czas leciał ja w między czasie dzięki nieocenionej pomocy mojego bliskiego kolegi - hi "R" zacząłem o siebie bardziej dbać i przeszedłem na dietę z całkiem dobrym rezultatem. Może większa wiara w swoje możliwości czy może zupełnie coś innego sprawiły, że zacząłem o niej coraz częściej myśleć, żeby nie powiedzieć że stała się moją mała obsesją, dopalaczem czy rodzajem katalizatora własnych postanowień i wytyczonych celów. Z pewnych źródeł dowiedziałem się, że nikim się w tej chwili nie spotyka i postanowiłem działać. Działać dobrze powiedziane, polegało to na tym, że przez parę tygodni w każdy weekend zbierałem się w sobie i planowałem pojechać i zagadać... Planowałem, to też bardzo trafne słowo. Kończyło się na tym, że mówiłem sobie - za tydzień dam radę, na pewno, wtedy już na pewno...

...wczoraj dotrzymałem danego sobie słowa. Sytuacja była sprzyjająca, żadnego marudzenia nad głową. Niedzielny poranek miałem tylko dla siebie. Naszykowany podjechałem po jakiś stosowny dodatek do moich starań i stało się - ruszyłem w nieznane. Pogoda była przepiękna, brak upału a jednocześnie słoneczko. Tylko ja, Merc i jazda. Walka w głowie trwała całą drogę. Układałem sobie tekst, który chciałem wypowiedzieć jak pacierz, próbowałem sobie wyobrazić tą sytuację i przygotować się na różne ewentualności. Tego jednak nie przewidziałem...

...ulica była pusta, wszedłem niepostrzeżenie chowając za sobą różę. Prz kasie stała ona i jakaś babcia z wnuczkiem, pomyślałem dobrze, mam chwilę na ogarnięcie tej sytuacji. Podszedłem, przywitałem się, poznała mnie choć nie kryła zdziwienia. Zapytałem czy nie zechciała by się spotkać któregoś dnia i tu padły słowa, których w zyciu bym się nie spodziewał. Było jak na tanich komediach romantycznych. Usłyszałem - "wiesz mam bardzo dobry układ z twoją mamą, nie chciałabym tego zepsuć". Osłupiałem, nie wiem czy dałem to po sobie poznać, ale było mi wszystko jedno. Brałem pod uwagę odmowę. W końcu nie każdy chce się umówić z takim typem jak ja, można również nie mieć zwyczajnie ochoty, można się z kimś spotykać i to było by normalne. Po prostu zwykłe, dziękuję...

...jednak takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. Kim w takim razie jestem, jakimś cholernym szlabanem na drodze relacji między nią a moją matką. Do teraz nie jestem w stanie tego pojąć. Z wylanym na plecy lodowatym kubłem wody, wręczyłem kwiat i pożegnałem się...

...to ciekawe ale wracałem mimo wszystko szczęśliwy. Przynam, że cieszyłem się jak głupi. Domyślacie się pewnie dlaczego... po prostu dałem radę. Zrealizowałem postanowienie, nie odpuściłem, nie przstraszyłem się, nie wymiękłem. Odważyłem się...

...kolega kiedyś powiedział mi, już nie jeden raz. Zrób coś, nawet jak nie ma to większych szans powodzenia, żeby potem nie żałować tego, że się nie spróbowało...

... i wiecie co, nie żałuję...

09 czerwca 2010

wyjazdy...

     Ostatnio szukałem różnych szpargałów wśród swoich zakupionych czy znalezionych dupereli i wpadły mi w ręce dwie ciekawe rzeczy. Dodatki, dziś pasujące do auta jak ulał. Z obydwoma wiążą się ciekawe historie...

     ...kanister na paliwo:







   
...banieczka na paliwo, pojemność 5L choć w rzeczywistości pod korek całe sześć literków. Została kupiona na jakimś zachodnioniemieckim szrocie w 85 roku, kiedy mój tata wybrał się do RFN'u kupić zachodnią furę. Wyjazd skończył się niepowodzeniem, ale pamiątka została. Co ciekawe kanisterek jest produkcji rodem z NRD. Sygnowany literami TGL wraz z numerem seryjnym. Prawdopodobnie był dodatkiem, który można było dokupić w fabryce/salonie/sklepie przy fabrycznym. Data jaką jest podbity informuje, że został wyprodukowany w roku '79. Jest oznaczony krajem produkcji Deutsche Demokratische Republik. Ma również literkę M prawdopodobnie symbol koncernu Minol oraz znak Pneumanta. Służyła dzielnie ojcu przez wiele, wiele lat w dużym fiacie. Później zaginęła, walała się w komórkach, garażach. Swego czasu nawet chciałem ją wyrzucić. Nie przywiązywałem do niej wielkiego sentymentu, nawet wówczas kiedy miałem Reda. Teraz jednak stanowi bardzo ciekawy dodatek do Białasa i prawdopodobnie w tym roku wróci w swe rodzinne strony :)...

     ...drugi gadżet to, tak popularny w pewnym okresie PRL'u obowiązkowy dodatek do każdego samochodu. Chodzi oczywiście o notesik na przyssawkę:





    
...ten szpargał jest za to dziełem prawdopodobnie polskich wytwórców, rodem z prywaciarskich rzemieślniczych rąk. Był to swego czasu hit eksportowy na Węgry wraz z czapkami typu Trucker'ka, okularami a'la amerykański policjant, zegarkami z 8 czy 16'stoma melodyjkami lub żaluzjami na przyssawkę. Skąd o tym wiem ? A to stąd, że moi rodzice śmigali po państwach bloku wschodniego i brali życie takim jakim było, często zabierając i mnie. Swoją pierwszą podróż odbyłem do Bułgarii jeszcze Syreną mając 3 lata. Potem już stale jeździłem na tzw. wyjazdy...

...ciekawe czasy, niektóre rzeczy pamiętam bardziej, inne tylko jak przez mgłę...

01 czerwca 2010

jebie stęchlizną...

Jebie stęchlizną na tym blogu, od co. Fakt dawno tu nie zaglądałem. Czy dużo od poprzedniego wpisu się pozmieniało ? Tak i nie...

...nie wiedzieć czemu ja w ogóle nie pokazałem swojego nabytku. Och jakie niewytłumaczalne i niewybaczalne faux pas. Przecież jest tu tylu fanów mojej skromnej osoby i mojego auta :D

O to Białas...













...szerszy opis na WR. Fotki są z października 2009. Dziś auto wygląda niemal tak samo. Ale wpis kolejnego postu wynika z pewnego drobnego faktu. Dorobiłem się wreszcie tak wymarzonych pasów szelkowych, w których zakochałem się od pierwszego wejrzenia, kiedy podobne zobaczyłem na zlocie w DE...

...o jak one się prezentują na moich kubełkach:








...autko z czystej chęci zmiany jego dość nudnego wizerunku doczekało się kompletowanych i zbieranych od dłuższego czasu wlep. Efekty możecie zobaczyć na własne oczy i zjechać mnie jak burą sukę...