05 grudnia 2008

wiatru czas...

Czwartek to był dziwny wieczór. Tak jak ostatnio nie chciało mi się wyjść do pracy, ale przymusiłem się. W drodze na postój doszedłem jednak do wniosku, że pieprze - dziś nie robię. Zrobiłem sobie wieczór wolnego. Jeździłem po mieście snując się 40km/h i oglądając moje miejsca. Urodziłem się w Łodzi i zawsze lubiłem to miasto. Jako mały chłopak "Meine Stadt" wydawało się takie ogromne, patrząc na nie oczyma 26-ścio letniego faceta zmalało. Snując się bocznymi i głównymi ulicami dostrzegłem rzeczy, których w ciągu dnia się nie zauważa. EuDeZet nocą jest piękna. To miasto wznosi się z popiołów. Ciągle wyrastają tu nowe budynki, kolejne zabytki są remontowane. Nocą takie miejsca jak Park Źródliska czy Teatr Wielki wydają się wspaniałe. Mimo, iż za dnia korki, spieszący się ludzie dają mi w kość i nie raz wybucham wewnątrz, nocą daje się poczuć ten naturalny spokój i ukojenie nerwów. Przypomniały mi się wszystkie te przejażdżki, które zaliczyłem za kierownicą mojej serii 3. To były czasy, żadnych większych zmartwień, może po za tym, za co zaleję następnym razem. Dziś jest na odwrót. Są pieniądze, jest paliwo nie ma za to czasu, chęci ani nastroju na taki cruzing. Może powrócą kiedyś te momenty nie tylko we wspomnieniach, kiedy nie wracało się wprost do domu, tylko zaliczało rundkę po Kościuszki, po Piotrkowskiej. Kiedy brało się auto w nocy, po cichu tylko po to by zrobić parę kilometrów. Jechać bez większego celu, słuchając tak bliskich mi piosenek "Wiatru czas", "Pamiętam", "Nie ma skróconych dróg" sunąc prędkością spacerową na trzecim biegu, tak aby wydech mruczał delikatnie dopełniając całości. Chciałbym się bardzo mylić, ale pieprzona codzienność ściska nas tak mocno, że zapominamy co jest tak naprawdę ważne w życiu. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś doświadczę tego uczucia - szczęścia, wolności i oderwania od tego wszystkiego...

... a właśnie odrywając się od tego wszystkiego, chciałbym wreszcie móc się pochwalić moimi kolejnymi zdobyczami. Są to oryginalne kubełkowe fotele do Wartburga. Po raz pierwszy zobaczyłem je w folderze reklamowym z '77 roku...



...za drugim razem mogłem je podziwiać na żywo podczas pierwszego dla mnie Międzynarodowego Zlotu Wartburga w Eisenach. Dopiero tam przyjrzałem się im z bliska, usiadłem a właściwie się w nich zatopiłem. Swoje fotele kupiłem dzięki... ...tak - dzięki temu nieszczęsnemu forum Klubu Wartburga. Ogłoszenie było dość enigmatyczne, ale miałem przeczucie, że to właśnie o nie chodzi. Zgłosiłem się co prawda nie jako pierwszy, ale jako jedyny zadzwoniłem, co w takich przypadkach uważam za standard. Wszystko dograne było już po 30 minutach rozmowy. Może zabrzmi dziwnie, ale dzięki posiadaniu mojego 353 Rot zawdzięczam zarezerwowanie siedzeń i szacunek gościa, który był ich właścicielem. Za fotele zapłaciłem około 180zł a 80zł doszło z tytułu wysyłki. Przyszły do mnie pancernie zapakowane w tej postaci...




...prezentują się nastepująco - jeśli można tak to nazwać...











...tak wiem - są w dość tragicznym stanie. Nie dość, że siedziska podarte i boczki wysiedziane, to jeszcze niekompletne - w fotelu pasażera jest jakaś rzeźba z mocowaniem szyn, co widać na fotkach. Mając jednak te blaszane kątowniki z drugiego kubła będę w stanie je odtworzyć, a kto wie, może w między czasie i one się trafią. Tapicer będzie miał sporo roboty a ja pewnie niewiele mniej za to zapłacę. Warto jednak było, bo jest to tak rzadka rzecz a co dopiero u nas w Polszcze. Jestem jednak dobrej myśli, ponieważ wszystko da się zrobić. Fotele mimo złego wyglądu nie są tak tragiczne jak się wydaje. Nie są połamane, taśmy i sprężyny płaskie niepourywane. Nowe szyny dostałem kiedyś od Kuby "Kubalo" więc to też nie będzie stanowiło problemu. Będzie ciężko, ale przy okazji ich renowacji, będzie można obszyć je na nowo, na wzór tych katalogowych. Najważniejsze jednak, że zdecydowałem się na pewną koncepcję. Auto robione na styl German z kultowymi dodatkami i wyposażeniem, będę w środku robił w miarę możliwości na oryginał. Dokładnie tak jak w rzeczonym katalogu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...