01 stycznia 2013

klasyczny koniec roku...

Nie sądziłem, że ostatni dzień roku spędzę za kierownicą Białasa. To było jak impuls. Dwie godziny wolnego po porannej pracy, a przed kolejnym dyżurem postanowiłem poświęcić tylko jemu. Dawno nie zrobiłem nic prócz zalania go beną. A on - stał sobie spokojnie zakurzony i nieco zapomniany, jak pies przypięty do budy. Wyczekujący tęskno za swoim panem. Właścicielem, który odepnie go po raz kolejny z łańcucha i weźmie na szaleńczy spacer do lasu gdzie będzie mógł się przebiec i poczuć, że żyje. Pozwoli mu nabrać w płuca haust ostrego powietrza, nasycić oczy widokami zapadającymi w pamięć na długo. Dostatecznie długo, do następnego ekscytującego spaceru...

...pogoda wczoraj była prześliczna jak na grudzień. Plus sześć stopni, a słońce na nieboskłonie pozwalało jechać z uchyloną szybką. Klimat zajebisty. Muzyka z telefonu imitowała audio w aucie, a emocje podkręcał silnik i ryk stożkowego filtra. Po raz kolejny wykręcałem szyję w poszukiwaniu osób, które oglądają się za "zjawiskiem klasyka na drodze". Oprócz chłopaków w moim wieku i lasek spoglądających z zaciekawieniem, zawsze lubię zerknąć na twarze emerytów, którzy jak tylko ich minę, obserwowani w lusterku wstecznym, odwracają się wodząc wzrokiem. Ciekawe ilu z nich wypowiedziało by to magiczne zdanie - "takiego samego miałem". Czasami mam wręcz wrażenie, że uśmiechają się gdzieś kącikiem swoich pomarszczonych lic. Dość trudno to wyczaić za fałdkami budującymi te saharyjskie rozstępy, ale daję głowę, że momentami dostrzegam to w nich. Radość, tęsknotę, flashback'i wspomnień, obrazy jakieś, jednoczesne uderzenia ciepła i fale chłodu...

...takie rozkminy towarzyszyły mi robiąc trasę na myjnię. Miejsca odkrytego całkiem niedawno, do którego ustawiają się pokaźne kolejki. Dobrze, że tym razem nie był to jakiś gigantyczny ogonek...

...lubię styl ich pracy, ponieważ do auta podchodzą jednostkowo, a dbałość o detale przy wykonywaniu wydawałoby się tak prozaicznej pracy jak mycie auta, jest niewspółmierna do hajsu jaki płacimy za full service. Piana aktywna, zmywanie pod ciśnieniem, mycie ręczne puszystą i mięciutką gąbką, kolejne zmywanie Karcherem, ściąganie wody, wosk na gorąc, osuszanie ściągaczką, wycieranie do sucha białymi ręcznikami frotte, nakładanie powłoki teflonowej i końcowe suszenie progów, uszczelek czy wnęk drzwi. Do tego nakładają jakiś szuwaks na opony, po którym to specyfiku, lśnią czernią jak węgiel, tak samo traktując uszczelki. Myją również szyby z zewnątrz i wewnątrz, a także gumowe dywaniki...

...dałem mu to wszystko, właśnie wczoraj...









 ...umytym BurgerKingiem przemierzyłem ponownie całe miasto aby zawitać na działkę. Tam dobrą godzinkę wietrzyłem auto...





...w sumie tyle. Auto zostało ładnie umyte, solidnie zabezpieczone. Przed zamknięciem go na cztery spusty wstawiłem do kabiny pochłaniacz wilgoci. Stosowałem już to rozwiązanie podczas przechowywania auta w budynku gospodarczym. Dzięki niemu w furze nie tworzy się specyficzny klimacik, powodujący ten niesympatyczny zapaszek...

..fureksa nakryłem plandeką, którą zabezpieczyłem zbędnymi nalepkami magnetycznymi. To nie jest rozwiązanie ostateczne, bo może jeszcze uda się wyciągnąć autko na wietrzenie. W końcu śniegi mają przyjść na serio jakoby dopiero na przełomie lutego i marca...







...przedpołudnie minęło w oka mgnieniu i dzięki temu był to niesamowicie klasyczny koniec roku, który zapamiętam na długo...

...a będąc przy tym temacie nie omieszkam życzyć Wam aby trzynasty rok, w którym wrzucam ten wpis był owocny w ciekawe wydarzenia, ciepłe historie i miłe chwile. Tego Wam i sobie życzę...

...pozDDRo trzysta...

1 komentarz:

  1. Co to za pochłaniacz wilgoci stosujesz? Szkoda, że się jakoś nie ustawiliśmy to może też bym swojego przewietrzył i umył:/

    OdpowiedzUsuń

wyrzuć to z siebie...