30 grudnia 2012

weekendowa przejażdżka...

Jakaś leniwa była ta sobota. Niby pracę zacząłem już o 11:00 ustawionym kursem, ale potem czekanie na postoju było jak chińskie tortury. Są takie dni, w których nie mogę wysiedzieć. Męczy mnie jakaś myśl. Często jednak zagłuszam ją zwykłym stwierdzenie - "uspokój się, potrzebujesz sosu, więc siedź z dupą". Tym razem nie pomogło, szczególnie, że o jedną rzecz prosił mnie Wujaszek. Dlatego też, w końcu odpaliłem Lagunę i uderzyłem na działkę. Lodówka stała grzecznie na dworze, na plus dwóch stopniach...

...tutaj warto wspomnieć, że jeszcze przed pierwszymi śniegami zabezpieczyłem wiatę, pod którą zimę pierwszy raz spędza Białas. Muszę oddać sprawiedliwość ojcu, dzięki któremu to zrobiliśmy. Tata kupił plandekę i zmotywował mnie do pracy. sam chyba bym się nie zebrał. Roboty na 2 godziny, a efekt całkiem dobry. Ani śnieg, ani deszcze nie nakurwia już na auto, a to już dużo...

...fotki nie są aktualne, pochodzą z pierwszej połowy grudnia...





...plan był prosty - rozruszać Niemca. Ostatnio go tylko przepaliłem, a teraz chciałem podskoczyć nim na stację i zatankować pod korek. Myślę, że pełny zbiornik przy dłuższym staniu to mimo wszystko lepszy pomysł niż marnych parę litrów. Benzyna z olejem na pewno lepiej zabezpiecza blachę baku przed korozją...

...byłem zaskoczony, jak Burger szybko zagadał. Akumulator kręcił jak złoto, a paliwo z gaźnika chyba wolniej odparowuje niż przed remontem. Na to auto można naprawdę liczyć....

...podbiłem na moją ulubioną stację i zastosowałem się do maksymy - "pierdolę kryzys, poproszę do pełna"...






 ... no cóż, mając auto nabite na full, nie mogłem powstrzymać się od drobnego chillout'u. Wyszło tego łącznie 50km, ale wrażenia jak zwykle bezcenne. Skręcone karki przechodniów, którzy urywali kręgi szyjne od wodzenia wzrokiem, wybite kciuki wyciągane w górę i słowa gratulacji na skrzyżowaniach. Lubię ten stan...

...ewenement w ruchu ? Tak - raz to auto na drogach to już rzadkość, dwa to właśnie auto poniżone do granic rozsądku, trzy - klasyczne auto wyciągnięte pod koniec grudnia. Fajnie mieć taką opcję, nawet o tej porze roku....

...weekendowa przejażdżka podziałała energetyzująco - podbiła moje ego, dodała otuchy i zachęciła do pracy przy furze, a daję słowo, zbieram siły na kolejny etap...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...