05 grudnia 2012

trochę potańczyłem...

Spontaniczność gdzieś siedzi we mnie. Nie do końca wiem gdzie. Wiem, że istnieje. Przez wiele lat nie potrafiłem tego dostrzec, wydobyć z głębi. Głowa podpowiadała, idź, działaj na spontanie. Zaskakuj innych, a przede wszystkim siebie. Nie daj się zaskoczyć codzienności, a nawet jak utoniesz w jej bagnie, sięgnij za gałąź rosnącego nieopodal krzewu i spróbuj za wszelką cenę się wyciągnąć. Nie podejmiesz wyzwania, nie poczujesz, że żyjesz...

...ładnych parę lat temu, w czasie, w którym zacząłem naprawiać błędy, poprawiać relacje, pracować nad sobą i dla siebie, rozpocząłem walkę z nudą i typowością. Nie były to spektakularne akcje, powoli jednak sprawiały, że realizowałem pomysły powstałe w moment. To były zakupy podyktowane wyłącznie sercem, nie rozumem. Wcale nie stabilną sytuacją finansową, która de facto nie pozwalała na takie zachowanie. Czasami po prostu liczyło się tylko "tu i teraz". Były pomysłem "pierdol to co ma być", chcesz to bierz. Masz ochotę, to rób, martw się potem. Byłem szczęśliwy stosując takie podejście. Kiedy chciałem, wsiadałem w auto i jechałem przed siebie bez celu. To właśnie na tamten okres przypadają największe przemyślenia na temat "ich" i siebie. Czasami padał pomysł spotkania z Hank'iem na wino. Brałem z szafki kasę i kupowałem Kadarkę lub Tokaja i snuliśmy dywagacje wszelkiego typu. Słuchałem, uczyłem się, a potem stosowałem te rady w praktyce. Tu też działałem spontanicznie. Umawiałem się na randki, zapraszałem na kawę. Dobre ćwiczenie, dobry powód żeby poprawić sobie humor, wyjść z czterech ścian, poznać coś nowego, zebrać fajne wspomnienia...

...jednym z sympatyczniejszych motywów jaki zaliczyłem, był wyjazd na zlot Cultstyle, połączony z wypadem do Mielna i późniejszym stacjonowaniem w Ustroniach Morskich. Nie liczyła się kasa, której kolekcjonowanie było dla mnie zawsze ważne. Tym razem po prostu wydawałem, cieszyłem się wolnością, żyłem...

...potem przyszła dużą zmiana w moim życiu. Początkowo spontan typ, po jakimś czasie zamienił się ponownie w spokojnego, statecznego Piotra. Brakowało mi tego, ale na szczęście ten okres przeminął...

...powoli wracam, delikatnie zaczynam zbierać się na odwagę by powrócił Piotrek. Ten chłopak nigdy nie był taki sam z siebie, ponieważ była to poniekąd wypracowana poza, ale najciekawsza i mimo wszystko najlepiej do niego pasująca. Faceta z ideałami, planami, ale nie planami przede wszystkim...

...październikowy wypad do Warszawy na tzw. "pełnej kurwie", było tego efektem i zapowiedzią zmian. Wyrazem dążenia do czegoś za czym tęskniłem...

...historia lubi się powtarzać. Jest cwaną i wyrachowaną bestią, która uczy, daje nauczki, ale również przywraca nam pamięć. Dzięki niej targają nami tęsknoty za którymi potem tak chętnie podążamy...

...dlatego też, kiedy mój dobry ziomek z grupy, Albert, człowiek stojący za gramofonami, zaproponował wyjazd na wieczorną imprezę firmową sieci ZARA, w pierwszej chwili odmówiłem. Ja ? Gdzie się, będę tłukł. Nie pasuje tam, nie umiem, nie chce...

...potem przyszła refleksja, fleszbek, który przypomniał mi co jest ważne. Chciałem, ale się bałem. Kurwa tak naprawdę czego. Zgodziłem się trochę na przekór głowie i temu smutnemu przeświadczeniu, że odstaję, że się nie nadaję...

...zajęcia skończyły się przed 16:00, a ja z każdą minutą utwierdzałem się w przekonaniu, że będzie fajnie, ciekawie, że przecież niczym nie ryzykuję, a do ugrania jest znacznie więcej. Doświadczenie, zajebiste momenty, nowe znajomości, wspomnienia...

...wykonałem telefon do mojego ulubionego geja :P fryzjera, ustawiłem się na obcinkę i przed 18:00 byłem gotowy. Odszykowany czekałem na telefon...

...impreza było zajebista. Nie od razu odnalazłem się w tym gęstym tłumie prześlicznych dziewczyn i podobnych im chłopczyków. Wymuskanych, wypacykowanych chłopaczków w modnych, wypracowanych do granic absurdu stylówach, podrabianych Rayban'ach i szalikach typu komin...

...miałem z nich niezłą bekę, ale to Warszawa. Inny świat, świat do którego się nie pcham, ale który warto było zobaczyć i poczuć. Bawiłem się setnie. Może nie byłem królem parkietu, ale trochę potańczyłem szczególnie z Justyną, którą serdecznie pozdrawiam. Śliczna dziewczyna, studentka 3 roku Japonistyki o ognistych czerwonych włosach i równie ostrym temperamencie...

...co się wybawiłem to moje, a wypad należy zaliczyć do mega udanych. Albert dzięki za zaproszenie...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...