05 listopada 2012

skończyć BitBurgera...

Nadal jest środa - 2 maja. Wracam właśnie z zakładu wulkanizacyjnego z kompletem kół. Jeszcze tego samego dnia biorę się za malowanie błotników. Po podkładzie epoksydowym zostały lekko podszpachlowane w miejscach, które tego wymagały, pokryte wypełniającym podkładem akrylowym i zmatowione wodą. Zdążyły porządnie przeschnąć. Całe szczęście, że pogody we wszystkich tych przed zlotowych dniach były prześliczne...

..."stanowisko lakiernicze" jest przygotowane, błotniki odtłuszczone - jazda...

...wszystko udało się znakomicie, choć nie zdecydowałem się malować ich w pionie. Chciałem mieć pewność, że dzięki temu lakier rozleje się fantastycznie. Udało się - żadnych zacieków, firanek czy skór. Ilość paprochów i kurzu raczej w niskim rejestrze. Nie odnotowałem ani jednej muszki :D ...

...panele już koło południa wygrzewają się w leniwych promieniach słońca. Mają wyschnąć na dzień następny...

...cały czas nierozwiązana pozostaje kwestia regulacji zapłonu i gaźnika. Po zamontowaniu stożka auto nadal nie zostało odpalone. Obawiałem się budzić do życia tego potwora z rezanym dolotem, bez odpowiedniej wiedzy dotyczącej ustawienia składu mieszanki paliwowo-powietrznej. Poszukiwania człowieka od gaźników skończyły się fiaskiem a ja nadal byłem w dupie. Wpadam jednak na ryzykowny pomysł. Dzwonię do Murdoka. Pamiętam jak swego czasu mocno eksperymentował ze sportowymi filtrami, przez co chłopak ma smykałkę i doświadczenie, tak wtedy potrzebne. Nasze relacje może nie tyle złe co nijakie, powodują, że absolutnie nie wiem czy zgodzi się pomóc. Jurek bez wahania proponuje wsparcie techniczne i przyjeżdża jeszcze tego samego dnia. Po podpięciu akumulatora, wlaniu paliwa do baku odpalamy Białasa. Powiedzenie, że robi to ochoczo, byłoby nieco przesadzone, w każdym razie, nie sprawia nam problemów. Zagrzewamy układ chłodzenia do momentu, kiedy możemy go zacząć odpowietrzać. Śruby regulacyjne gaźnika zostają pokręcone na słuch a zapłon zupełnie pomijamy jako, że nic w nim nie grzebałem a przed remontem wszystko było git. Ruszamy na kilkudziesięciominutowe jazdy, mające ustawić docelowo gaźnik. Z powodu braku przeglądu, zderzaków, tablic oraz tylnych błotników, możemy pozwolić sobie na jazdę tylko osiedlowymi uliczkami. Myślę, że sąsiedzi tego dnia byli wniebowzięci jak ujeżdżaliśmy auto pod ich oknami...

...wracamy z jazd wyregulowanym autem. Dzieje się coś dziwnego. Przednie hamulce stają jak wryte. Na zblokowanych przednich kołach dojeżdżam do bazy. Praktycznie od razu wrzucam auto na podnośnik. Zarówno prawa jak i lewa szpulka kręcą się normalnie. Uznajemy to z Jurkiem za jakiś przypadek, choć nie do końca potrafimy go wytłumaczyć...

...tego samego dnia w godzinach mocno popołudniowych zakończyłem montaż lewego błotnika. Teoretycznie prostszego do ogarnięcia, w praktyce jego założenie też przysporzyło paru problemów. To było jednak nic w porównaniu do tego co miało wydarzyć się w następnych dniach spisywanych na wariackich papierach...

...pomimo tego, że w czwartkowy dzień wstałem naprawdę wcześnie, montaż prawego błotnika kończyłem już po przyjeździe Wujka. Pamiętam jak błysnąłem ciuchami roboczymi przy jego dziewczynie, kobiecie której nie miałem przyjemności dotychczas poznać. Ubrudzony, spocony w obdartych spodniach kończyłem niezbędne prace. Było mi głupio, ale za wszelką cenę chciałem skończyć BitBurgera. Sam Wujaszek pomagał mi montować zderzaki. Był czad :D

...w tej chwili nie pamiętam już, w którym momencie dotarł do nas Robert. Nie przypomnę sobie, a ten troll nie chce mi tego powiedzieć. Niech więc pozostanie to w sferze domysłów...

...Auto było wizualnie niemal skończone. Słowo "niemal", jest tu na miejscu, ale o tym później. Wieczorem pochlaliśmy w granicach rozsądku, bowiem dzień następny miał być od godzin porannych pracowity...

...wstałem, jakieś ostatnie poprawki. Na godzinę ósmą umówiony byłem na przegląd. Robert w ramach asysty pojechał ze mną. Ujechaliśmy jakieś 3 kilometry, kiedy zablokowane zupełnie hamulce dały o sobie znać i kazały wracać. Szczerze mówiąc byłem zrozpaczony. Okazało się jednak, że jak zwykle przesadzałem. Całe szczęście, że był Robek. Dzięki jego przepastnej wiedzy, wyregulowaliśmy luz na trzpieniu pompy hamulcowej. Prawdopodobnie nowe elementy takie jak nowe tarcze, klocki niemal zredukowały ten ważny element układu hamulcowego. W każdym razie pomogło. Przegląd auto przeszło śpiewająco, choć nie wjeżdżałem nawet na rolki :D

...szybki powrót na działkę i pasowanie kół, które na aucie jeszcze nie gościły. Oczywiście nie obyło się jeszcze bez ostatecznego glebienia...







... auto spakowane, więc w drogę. Gdzie ? Deluxe 2012...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...