11 stycznia 2009

należy jednak wierzyć...

Siedzę gdzieś na zadupiu i nadaję z lapciaka. Ładnych parę minut zajęło mi znalezienie niezabezpieczonego dostępu do sieci. W pracy niewiele się dziś dzieje, miałem więc czas na dokończenie planowanej do wstawienia relacji ze zlotu w Turawie z roku 2005. Artykuł nie miał szczęścia i pisany był na raty od połowy roku 2008. Zawsze były rzeczy ważniejsze lub ciekawsze. Dziś jednak zaopatrzony w fotki, które pozwoliły mi przypomnieć sobie pewne fakty, uderzyłem do pisania. Miło było powspominać te chwile. W pewnych momentach dochodziło do jakiegoś wewnętrznego wzruszenia. To dziwne pisać relację ze zlotu, kiedy dziś moja wiedza jest pełniejsza o te wszystkie późniejsze wydarzenia. Aż żal dupę ściska, kiedy pomyślę, że takie rzeczy zostały zmarnowane i prawdopodobnie już nie wrócą, a na pewno nie w takim wydaniu. Ktoś powie, nie ma co tęsknić, bo jeszcze nie wszystko stracone, będą inne nowe momenty. Sam nie wiem co myśleć. Z jednej strony fajnie by było jeszcze kiedyś pojeździć na takie eventy, z drugiej zaś wiem, że nie będzie już nigdy tak samo. Pewnych rzeczy się nie cofnie. Należy jednak wierzyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...