22 czerwca 2010

mocno uczuciowy...

Wczoraj obejrzałem film o samym sobie. To obraz o lękach, pragnieniach, uczuciach, przeżyciach. O trudnych tematach takich jak śmierć, zaufanie, nasze dziwactwa. „Dedykacja” bo tak się nazywa obraz, jest niemalże pełnym odzwierciedleniem tego jaki jestem, czego się obawiam, dokąd zdążam, na jaki rodzaj miłości czekam...

... zawsze byłem mocno uczuciowy. Jako mały chłopczyk płakałem na filmie E.T. Ile razy przyprowadzałem do domu jakiegoś szwendającego się psa i przychodził czas aby znaleźć mu nowy dom lub odwieźć go do schroniska, płakałem. Nie inaczej było teraz, mimo iż film zakończył się pozytywnie została we mnie pustka, pewien fragment który odtwarzam w głowie jeszcze raz, jeszcze i po raz kolejny. Zadaje je sobie wciąż pytanie – a jak będzie w moich przypadku. Czy odnajdę ilustratorkę własnych problemów i przyszłych szczęśliwych chwil. Potrzebuję czasu, ale zmarnowałem go dotychczas tak dużo, że na miejscu będzie pytanie czy zdążę. Mandy Moore, która grała w filmie postać Lucy Reily, jest wręcz idealnym odzwierciedleniem mojego marzenia. Ciepła, naturalnie piękna niczym dziewczyna z sąsiedztwa, otwarta, potrafiąca dodawać pewności siebie przekraczając kolejne to granice i bariery umysłu takich dziwaków jak ja. Chciałbym mieć choć krztę odwagi i pewności siebie aby spróbować kogoś poznać...

1 komentarz:

wyrzuć to z siebie...