19 listopada 2015

ważny list...

Siadam na fotelu. To duży, potężny mebel. Stoi na masywnych nogach z litego drewna, obity jest zgniłozielonym, grubo tkanym materiałem. Oparcie jest wysokie, sięga mi ponad głowę. Ma śmieszne zagłówki na bokach, więc kiedy rozsiadam się w nim wygodnie by obejrzeć film, przesłuchać płytę, opieram na nich głowę. Mógłbym usnąć, tak komfortowy jest. Ten kształt, forma, wykonanie, prostota. I ta dbałość o detale. Dziś już takich mebli się nie robi. Kiedyś wszystko było podporządkowane funkcjonalności, a forma była tylko dodatkiem. Dawniej rzeczy się tworzyło, dzisiaj się je produkuje...

...w tym fotelu siadał kiedyś mój dziadek Jurek. Tata mojego Taty. Był facetem potężnym o gołębim sercu. Tylko w nim czuł się dobrze, tylko na nim ucinał sobie drzemki. Nie poznałem go nigdy, a na pewno nie byłem świadom tego spotkania. Miałem trzy miesiące gdy zmarł. Jedyne zdjęcie, na którym jesteśmy razem zrobione zostało właśnie na tym fotelu. Dziadek trzyma mnie na rękach. Jest już wtedy bardzo schorowanym mężczyzną, a jednak emanuje od niego szczęście...

...chciałbym móc swojemu ojcu powiedzieć, dać słowo, że doczeka podobnego momentu w swoim życiu. Nie potrafię, nie chcę składać pustych obietnic...

...oboje tych facetów łączy dla mnie pewien przedmiot. Mój dziadek był wojskowym. Co prawda pracował w łączności, ale jednak kiedyś w czasach dobrze trzymającego się socjalizmu była to dziedzina podporządkowana armii. Po wojnie został oddelegowany do Łodzi. Tu pracował, poznał moją babcię. Często do spraw służbowych, ale też i prywatnych pisał na maszynie. Podobno był w tym świetny. Mój Tata odziedziczył ją po nim. Sam nie pisał tyle co jego Tata, ale wszelkie urzędowe pisma, umowy kupna-sprzedaży czy poważniejsze dokumenty były sporządzane na Czechosłowackim cudzie techniki marki Consul 231.2.

...pod koniec lat '90, po kupnie pierwszego Peceta i drukarki Lexmark, maszyna do pisania popadła w zapomnienie. Kiedyś tak fascynujące mnie urządzenie zostało schowane w oryginalną walizeczkę i wstawione za kredens. Zapomniane przez wszystkich czekało cierpliwie. Parę lat później pożyczyliśmy ją Cioci, która szukając pracy chciała pisać na niej swoje CV. Lata mijały, stary dobry Consul wypadł z pamięci wszystkich domowników, prócz jednej osoby. Człowieka od lat interesującego się starociami, dawną techniką, fascynata mechanizmów precyzyjnych, maszyn wielkich i tych małych - mnie...

...kiedy zacząłem walkę o odzyskanie mojej ukochanej maszyny nie wiedziałem czy w ogóle jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę, w jakim stanie odbiorę. A przede wszystkim czy będzie nadal tak sprawnie wystukiwać litery na papierze...

...w końcu znalazła się, zostawiona gdzieś na pastwę kurzu, brudu i niepamięci. Ciotka nawet nie bardzo przejęła się faktem, że chyba zapomniało się jej troszkę ją oddać. Kiedy zobaczyłem ją po tylu latach, przede wszystkim wydała mi się mniejsza, niż ją zapamiętałem. Walizka była brudna, miejscami poplamiona, zalana wodą. Opakowanie, z pewnym przerażeniem odtworzyłem dopiero w domu. W środku etui było spleśniałe. Zastanawiałem się w jakim stanie będzie więc precyzyjny mechanizm mojej ukochanej maszyny do pisania...

...okazało się, że mimo kilku miejsc, zaatakowanych przez rdzawy nalot, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Na początku mój nowy nabytek miał służyć jako wystrój mieszkania, które powoli zamierzam sobie urządzać, nadając mu indywidualny styl. Jednak stało się tak, iż postanowiłem wykorzystać ją w bardzo ważnym dla mnie momencie życia...

...aby jej użyć potrzebny był poważny przegląd i serwis. Zacząłem od wypolerowania pastą lekkościerną, aluminiowej obudowy, malowanej proszkowo, a może emaliowanej - tego nie wiem. Następnie przy pomocy różnego rodzaju pędzelków, szczoteczek i miotełek dokładnie ją odkurzyłem. Aby litery były dokładnie odbijane na papierze, przez specjalnie nasączoną tuszem taśmę, wyczyściłem każdą pojedynczą czcionkę. Najpierw próbowałem chemicznie, ale w końcu najlepszy okazał się być Dremel z delikatną mosiężną szczoteczką. Na końcu wypolerowałem wszystkie niklowane elementy oraz wymyłem przyciski na klawiaturze. Chciałem pewne jej części przesmarować, ale doszedłem do wniosku, że mokre od oleju mechanizmy po jakimś czasie pokryją się kurzem. A tak, za jakiś czas, będzie można ją więc tylko porządnie przedmuchać...
















...teraz już zawsze będzie stała w ciepłym suchym środowisku. Nic jej nie grozi. Jest piękna, bezpieczna i tylko moja. Jest również całkowicie sprawna, bo właśnie na niej napisałem bardzo ważny list. Wiadomość dla najistotniejszej dla mnie osoby...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...