25 sierpnia 2015

bańka mydlana...

Pustki na blogu mają swój powód. Musiałem się z tym wszystkim uporać, a trwało to długo, bowiem spisywanie historii mojego psiaka rozpocząłem już 9 czerwca. Naiwnie myślałem, że jestem już gotowy się z nią zmierzyć, jednak za każdym razem, kiedy wszystko sobie przypominałem, kończyło się płaczem. Szczególnie opisywanie ostatnich wydarzeń było dla mnie najbardziej wyczerpujące emocjonalnie...

...jednak powoli dochodzę do siebie, choć wymaga to czasu. Nadal o tym myślę. Może dlatego, że bardzo wiele rzeczy i sytuacji ciągle mi o nim przypomina. Nawet kiedy patrzę na Pyzę, widzę jak ją to zmieniło. Dziś Kluska snuje się po domu przygaszona, na spacerach człapie łapa za łapą od niechcenia. Zniknęła w niej radość i chęć zabawy...

...a jednak życie toczy się dalej. I choć zapewne straciłem już dawno swoich czytelników, bo tyle miesięcy niczego nie napisałem, nie dałem znać co u mnie słychać, to i tak przecież większość z Was i tak nie zapyta wprost "co tam, jak tam". Wolicie milczeć, albo zaprosić na jakieś wydarzenie, bez zamienienia choćby słowa. A może tak lepiej. Mnie i tak z reguły nie chce się gadać o bzdetach. A tym bardziej wysłuchiwać Waszych przechwałek. Dość mam ich już na Fejsie. Kolejne fotki z wakacji, które spędziliście w Albanii czy zdjęcia rodem z Naszej Klasy. Tak, to wspaniałe, przyznaję - urodziło się Wam dziecko, ale jedno zdjęcie na pół roku wystarczy. I tak każdy bachor robiący jeszcze w majty jest tak samo mało atrakcyjny. Do tego fotografie wózków, śpioszków, kolejnych zabawek, różowych pokoików. Lepiej skupcie się na wychowaniu ich na wspaniałych, pełnych serca dla bliźnich ludzi. Do tego megabajty zajęte przez obrazy kolejnych przedmiotów. Nowa, durna bluza, IPhone, buty, zegarek, motocykl, bilet na mecz czy koncert, zaproszenie na otwarcie Lidla. Chciałbym doczekać czasów, kiedy zobaczę na Waszych ścianach rzeczy, sprawy i wydarzenia naprawdę istotne. Kiedy przestaniecie gonić za "mieć", kiedy skupicie się wyłącznie na "być". Uczucie posiadania dziecka, którego może nigdy nie zaznam, a które na pewno jest mi obce, zapewne jest wspaniałe. Nie przeczę, jednak po cholerę próbować się nim dzielić na siłę z całym światem. Takich jak Wy są miliardy. Nie jesteście wyjątkowi, a Wasz pierworodny wcale nie jest najcudowniejszym i najśliczniejszym bobasem na ziemi. Dla Was oczywiście - jest całym światem, ale jeśli tak właśnie jest, to kurwa skupcie się wyłącznie na nim, na żonie lub mężu, partnerze, rodzinie, którą właśnie stworzyliście. To od Was zależy jej przyszłość. Zapewnijcie swojemu potomkowi wspaniałe dzieciństwo, wracajcie z pracy tylko po to, aby się z nim zobaczyć, pobawić, czegoś nauczyć, dać się zapamiętać jako wspaniały rodzic. Kolejne zrobione zdjęcia wywołacie na papier. Zapełniajcie rodzinny album, nie serwery Zuckerberg'a...

...myślę, że wylogowanie się do życia, które miało miejsce już jakiś czas temu, naprawdę dobrze mi zrobiło. Oczywiście nie jestem wolny od Facebook'a, bowiem nie zarzuciłem wrzucania zdjęć na profil WartburgRadikalz, nie odrzuciłem również prowadzenia bloga. Ale myślę, że jest to dla mnie tak ważne, że nie mógłbym tego zrobić nigdy - nigdy bez poczucia straty. Możecie mi zarzucić, że sam wrzucałem głupawe zdjęcia na FB. Owszem, ale z tego wyrosłem. Uczynicie mi zapewne zarzut, że chwaliłem się butami, rowerem, kompaktami. A jednak zawsze starałem się dać do tego jakiś komentarz. Pokazać coś ciekawego, wytłumaczyć jakiś mechanizm, coś przy tej okazji ocenić. I to akurat będę robił nadal. Pisanie, Wartburg, rower, buty, rap i wszystko o czym można stworzyć ciekawe wpis - to moja pasja...

...nie zdziwcie się, więc jeśli okaże się, że nie ma już Was "w gronie moich znajomych". To, że razem studiowaliśmy nie znaczy wcale, że musimy tą znajomość ciągnąć na siłę. Fakt, iż kiedyś łączyła nas ta sama pasja, nie świadczy o tym, iż musimy się "znać". Może mam dość patrzenia na Waszą kolejną durną "sweet focie" robioną w lustrze, obnoszenia się z kolejnymi dobrami jakie udało się Wam zgromadzić czy komentarzami ziejącymi nienawiścią do wszystkiego co inne. To nie robi na mnie wrażenia. Prędzej wkurwia. Lepiej pokażcie, że skróciliście swój czas biegając na dystansie 10 km, zrzuciliście 20 kilogramów, przygarnęliście psiaka czy pomogliście niepełnosprawnemu. Odezwijcie się powiedzieć jak się macie, ale tak zwyczajnie. Bez koncertu życzeń, narzekając na każdy fragment Waszego życia. Ono jest takie, jakim sobie je uczyniliście...

...człowiek to stworzenie niczym bańka mydlana. Złożony prawie w całości z wody, w środku wypełniony pustką. W skali nieskończoności żyjący bilionową część sekundy...

...ale nie musi tak być. Wystarczy, że skupicie się na tym co istotne. Czymś co stanowi istotę człowieczeństwa i odróżni nas w końcowym rozrachunku od przekłutych baniek mydlanych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...