27 listopada 2014

czekać nawet całe życie...

Położyłem się dziś wyjątkowo wcześnie, bo chwilę po 20:00. Jutro wstaję jakoś po piątej nad ranem. Cholerny dyżur na taryfie. Ponad trzy godziny leżałem w bezruchu na łóżku wsłuchując się w uderzenia wskazówki sekundnika o głośności co najmniej młota pneumatycznego braci Lutes. W końcu by przerwać to larmo wyjąłem baterię, ale i to nie pomogło. Myśli kłębią się od dość dawna, ale właśnie osiągnęły apogeum. Każda pozycja była niewygodna, każda myśl krążyła po jednej orbicie, oczy wbite w jeden punkt zaczynały łzawić, a mimo wszystko nie chciały się zamknąć. Sen nie nadchodził, zmęczony, ale chyba nie dość mocno aby odetchnąć, powitać Hypnosa, wciąż rozmyślałem...

...zaczynałem już wariować, aż w końcu wstałem. Włączyłem komputer, zapaliłem nocną lampkę aby widzieć klawiaturę, w tle włączyłem nową płytkę Spinache'a, otworzyłem piwo. I zapewne jutro przypłacę to totalnym wyczerpaniem i polegnę na pierwszym postoju, ale nie umiem inaczej...

 ...szukam ukojenia nerwów, choć jestem spokojny jak nigdy. Praktycznie niewiele czuję - trochę żalu, rozpaczy, wkurwienia na siebie...

...ładnych parę lat temu, w sumie nie wiem czy niedługo nie minie ich dziesięć, zacząłem zmieniać swoje życie. Pragnąłem poprawić relacje z ludźmi, naprawić to co spierdoliłem, przestałem wojować z całym światem, spokorniałem, zacząłem szanować to co miałem. Wtedy postanowiłem, że więcej już nie skłamię, nikogo nie oszukam, nigdy, nikogo nie skrzywdzę. Od tego momentu zawsze byłem fair w stosunku do najbliższych - naprawdę...

...jednak teraz zraniłem najdotkliwiej, bo osobę, która jest dla mnie najważniejszą w życiu. Kogoś, kto napędza cały świat, naprawia to wszystko co we mnie zepsute, daje siłę, motywację, broni przed całym otaczającym mnie złem, poprawia humor, koi nerwy, nakłada czasem nawet niewidzialny uśmiech na me usta, jest optymizmem w całym moim mrocznym, pesymistycznym wnętrzu...

...chciałbym cofnąć czas, ale wiadomo. Teraz mogę tylko liczyć na to, że kiedyś jeszcze nasze relacje ulegną choć drobnej poprawie. I nie mam zamiaru słuchać wszystkich tych Wasz cennych rad, bo jak nie ona, to żadna inna. I daję słowo, że wolę zniknąć z jej życia niż dalej ją krzywdzić, po stokroć wolałbym uciec z dala od świata i ludzi niż poznać kogoś innego, kto wiem, że i tak będzie tylko marną namiastką tego co nas łączyło. Czegoś tak pięknego, że mogłoby służyć dla tak wielu z Was za wzór relacji, jakie mogą połączyć kobietę i mężczyznę...

...wszystko kiedyś się wyjaśni, zapewne rozplącze. Jeśli nie jestem jej wart, to pozostanie mi rozpłynąć się we mgle zapomnienia. Może zwyczajnie zrejterować, ale to jedyne wyjście. Na to ostateczne nie mam odwagi. Wiem, że skrzywdziłbym tym kolejne bliskie mi osoby, a na to już nigdy sobie nie pozwolę. Dość złego zrobiłem. Czas więc spróbować to wszystko naprawić, ponieważ jeszcze się nie poddałem. Będę dobrej myśli bo...

...bo po prostu jest dla mnie wszystkim. Radością w czystej postaci, uzasadnieniem mojego tutaj trwania, bezkresnym oceanem szczęśliwości. Tracąc ją, stracę wszystko...

...zawsze wystarczały mi drobiazgi, mało w życiu chciałem, niewiele miałem, ale właśnie straciłem wszystko co najważniejsze...

... czy uda się cokolwiek odbudować? kiedyś zapewne będę umiał odpowiedzieć na to trudne pytanie...

...czasu przede mną jeszcze trochę, a wiem od dobrego przyjaciela, że warto czekać nawet całe życie...



„Sen”
Gdzie jesteś mój śnie, łagodny, niewinny i błogi,
wszak złożyłem na łóżko swój tułów, ręce i nogi,
to jednak daleki jesteś od tego by wejść do mej głowy,

może to myśli me srogie i szorstkie nie dają wytchnienia,
bo nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze zaznam spełnienia,
gdyż zdradziłem to co tak ważne, malutkie marzenia,

przez całe swe smutne życie nie miałem zbyt wiele,
a utraciłem w moment wszystko, nawet nadzieję...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...