18 lipca 2011

zdecydowałem się go pozbyć...

Może nie przybyło tyle efektów ile bym chciał, ale z czyszczenia wiecznie nie będę dawał fotek. Z drobiazgów wymieniłem olej w skrzyni. Zalałem 1,8 litra mineralnego oleju VENOL...



...a dziś zabrałem się chyba za najtrudniejszą dla mnie sprawę - mianowicie kwestię hamulców. Chyba bałem się tego bardziej niż to było warte. Zacząłem od demontażu starych sztywnych przewodów. Oznaczyłem je sobie w kolejności. Zrobiłem dokumentację zdjęciową, wszystko należycie opisałem. Przewody posortowałem pod względem długości...



...po nadaniu numerów, obciąłem końcówki starych przewodów, zagniotłem rurki i wkręciłem w stare miejsca na pompie i rozdzielaczu. Nie chce żeby wpadły tam jakieś brudy czy farba podczas malowania...




...zdecydowałem się również na planowane wcześniej wycięcie dolnego mocowania gumowego odbojnika. Jeśli dobrze pamiętacie, to z powodu gleby półoś zaczęła się ślicznie toczyć na wystającym fragmencie ramy. Przymocowany jest do niej niewielki gumowy odbój, który działać ma w momencie maksymalnego rozprężenia sprężyny. Jako że u mnie ten element jest niepotrzebny i wręcz szkodzi mechanice, zdecydowałem się go pozbyć...





...początkowo chciałem wyciąć ten element po skosie w jakiś kształt możliwie przypominający fabrykę, ale doszedłem do wniosku, że pozbędę się go całkowicie. Spawy zeszlifowałem na gładko, zostawiając jedynie fragment utrzymujący przewody hamulcowe. Całość po zamalowaniu minią oraz lakierem nie będzie budziła dla diagnosty najmniejszych wątpliwości, a przecież o to właśnie chodzi...

1 komentarz:

wyrzuć to z siebie...