04 maja 2019

nazywam go Turystą!

     Nawet nie wiem jak zacząć. Zbyt wiele czasu minęło, za dużo zaległości się nawarstwiło. Truizmem będzie powiedzenie, że czasu nie cofnę, ale czy bym chciał...

...nie chciał bym, ponieważ wszystko to co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch lat było dla mnie cennym doświadczeniem, empirią, która pozwoliła mi dokonywać dobrych wyborów. I tak w czerwcu 2017 poznałem zupełnie przypadkowo swojego przyszłego pracodawcę. Dwóch Pakistańczyków wsiadło do mojej taksówki i pojechało ze mną w kilka miejsc. Nie znali ani słowa po polsku, więc bardzo odpowiadało im, iż rozmawiałem z nimi płynnie po angielsku. Zarobiłem z nimi parę złotych tego dnia, a moi klienci, byli na tyle zadowoleni z "obsługi", że zaproponowali mi wożenie ich dnia następnego, i następnego i tak kilka dni pod rząd. Okazało się, że prócz usług transportowych przydaje im się jako tłumacz.

...w ciągu kilku tygodni pracy z nimi dostałem propozycję roboty na etacie i powiem szczerze, że to był bardzo dobry pomysł. Pracę na taksówce lubiłem, ale przyszedł moment, że zleceń było mniej, a brak wizji zgarnięcia gotówki na mieście sprawiał, że nie chciało mi się wychodzić na słupek. Koło się zaczęło zamykać do tego stopnia, że straciłem płynność finansową, a to od razu odbiło się na zaległościach w ZUSie. Stała praca i comiesięczna pensja na szczęście uratowała sytuację...

...w pakistańskiej firmie przerobiłem ponad półtora roku. Kilkukrotnie nosiłem się z zamiarem rezygnacji i zmiany pracy, ale nie miałem na tyle odwagi, a zdrowy rozsądek podpowiadał mi - jeszcze nie teraz, zagrzej tu dłużej miejsca, tak aby móc nabrać jakiejś wiedzy, doświadczenia, podszkol język. Pomimo, iż byłem zatrudniony jako manager sprzedaży, to właściwie robiłem wszystko. Byłem sprzedawcą w sklepie, zaopatrzeniowcem, magazynierem, kierowcą, szoferem szefa, tłumaczem, pełnomocnikiem i prawą ręką we wszelakich urzędach, a także u radcy prawnego czy rzecznika patentowego. Podpisywałem umowy, robiłem zaopatrzenie, kupowałem wszelkie niezbędne rzeczy potrzebne w prowadzeniu firmy. Szukałem lokalu, a następnie urządzałem go na sklep i jeszcze setki różnych dziwnych zajęć jakie niezbędne są, kiedy pracuje się w niewielkiej firmie rodzinnej.

...jednak przyszedł moment na zmiany. Zacząłem nienawidzić szefa, który był totalnie niezorganizowany, wstawał o 11:00, a normą było, iż witał mnie w brudnej piżamie. Nie prowadził kalendarza spotkań, wiecznie się spóźniał i był skąpcem większym niż polski rząd przyznający coroczną rewaloryzację emerytur.

...miałem tego dość i odszedłem w lutym tego roku. Co prawda dość szybko znalazłem nowe zajęcie, ale po nieco ponad miesiącu zrezygnowałem. Normalnie trzymałbym tę pracę rekami i nogami, ale atmosfera panująca w biurze, szef idiota/choleryk i jego nieznająca się na niczym córka grająca właściciela sprawiły, że dziś jestem bezrobotny...

...fakt, nie mam pracy, ale jestem dziwnie spokojny. Jakoś się ułoży, zawsze się układa, szczególnie, ze nie jestem już sam. Dziś wspiera i dopełnia mnie druga połowa...

...i może winienem się zamartwiać całą tą sytuacją, szczególnie, że zacząłem remont Wartburga i pieniądze potrzebne będą jak nigdy dotąd...

...a właśnie, mówiłem Wam, że kupiłem Wartburga 353S? Nazywam go Turystą!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...