11 sierpnia 2014

kleją zwrotki...

Nigdy nie lubiłem podziałów, szczególnie tych, które nic nie wnosiły, totalnie do niczego nie prowadziły. Może jedynie do pojedynków na słowa, proklamowania kolejnych zarzutów, przelewania całych kadzi hejtingu...

...dlatego chyba tak bawi mnie podział na rap trueschool'owy, oldschool'owy, newschool'owy, prawilny, kserowany, prawdziwy, ten mniej. Ta muzyka to nowożytna poezja, czasem to postindustrialny poemat, innym razem niemal poetycki utwór. Energia w nas wyzwalana, smutek, żal, historie wyimaginowane, wykreowane w umysłach twórców, kradzione licencje poetica, fakty, daty, nazwiska, tytuły książek, które czasem nas zainteresują. Po, które sięgniemy nawet po dłuższym czasie lub frazy które znikną szybciej niż zdążymy zdać sobie sprawę z tego, że mieliśmy coś zapamiętać, choć trochę z nich zaczerpnąć...

...wszystko zależy od nas. Nikt nie ma prawa mówić nam czy płyta jest dobra. Każdy odbiera dźwięk i słowo na swój sposób. Ja wyciągnę z niej nazwisko Mandelbaum'a, a idąc za ciosem przeczytam o losach ludzi z Sonderkommando, Ty wyszperasz wiersz Baczyńskiego popadając w chwilową zadumę... 

...nie ma rapu złego. Może istnieje jedynie ten mniej ambitny, ale i on jest czasem przydatny...

...na płytę ziomka o pseudonimie Rover trafiłem przypadkowo na którymś z rapowych kanałów YouTube'a. Z reguły nie przesłuchuję całych płyt. Czasami wystarczą ze dwa, trzy tracki i już wiem, że chcę mieć ten krążek, że kupując oryginał nie zawiodę. Tego dnia płyta "Odźwierny" wybrzmiała w całości i to chyba nie raz. Już wiedziałem, muszę ją mieć. To nieistotne, że o chłopaku słyszałem po raz pierwszy, że nigdy wcześniej nie poznałem jego twórczości. To nie miało znaczenia. Technicznie słyszałem lepszych, flow niektórych również potrafił bardziej zaskoczyć. Tutaj liczyło się coś zupełnie innego. Emocje, energia, słowa wyrzucane z prędkością godną wynalazku Richard'a Gatlinga. Ból i radość zarazem. Intrygujące opowieści, pomysł na siebie, konwencja, która mnie wciągnęła. Muzycznie super - stare sprawdzone patenty, ciekawe i chwytliwe sample. Zgodzę się, że to nie eksplodująca, strzelającą rozżarzonymi odłamkami Pico de Orizaba, ale masa przeszywających do szpiku dźwięków stworzonych z pasji...

...zupełnie inaczej niż w przypadku drugiego mojego rapowego odkrycia. Pierwsze nagrywki Egotrue zasłyszałem na którymś z featuring'ów. Poczułem to coś. Może jakiś lęk, swego rodzaju zaniepokojenie, a może zwyczajnie mnie zaintrygowali. Słowem, głosem, stylem w jakim kleją zwrotki. Podkłady ciężkie, czasem brudne, lepkie od tłustego basu. Przyznam - wciągnęło mnie. Dobrze wydany frut. Płyta, która od jakiegoś czasu drąży moje uszy zagłuszając ryk silników Diesla Solarisów, Autosanów czy Mercedesów...


...zapytacie co łączy te dwie płyty? Otóż to tytuły, które są w stu procentach dobre. Zapytacie co dla mnie oznacza w pełni udany krążek, w czym się to wyraża, na co przekłada. Dobre technicznie rymy, ciekawe podkłady, mądre uwrażliwiające teksty. Tak, nie, czasami, ale nie zawsze, nie wiem...

 ...odpowiedź jest dużo prostsza. W płytę którą się jaram, potrafię wsłuchiwać się przez parę godzin, nie mając ochoty przerzucić, pominąć choćby jednego kawałka...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...