20 lipca 2010

Światła Miasta...

Moja przygoda z rapem rozpoczęła się w drugiej połowie lat 90'tych. Wcześniej słuchałem różnych wynalazków począwszy od Gipsy Kings, których kasetę znałem na pamięć po rave w wydaniu legendarnego już zespołu Dune. Słuchałem wielu rzeczy, od disco polo, po trance jak i techno. Z resztą kiedyś wszystko co elektroniczne podpadało pod ten paragraf. Elektroniką zaraził mnie tata, który w kolekcji swoich ścieżek miał do dziś przechowywany w mej pamięci koncert Jarre'a Michel'a Jarre'a z Chin z roku 1982 i tam chyba mój ulubiony utwór - "Souvenir de Chine" [piękna melodia przecinana dźwiękiem aparatu fotograficznego]...

...zmiana nadeszła wraz z ukazaniem się kasety "Alboom" - Liroya. Pamiętam jakie poruszenie w podstawówce wywołały te teksty. Pełne wulgaryzmów i emocjonalnych przekazów. Kasety przegrywało się na potęgę, by po paru dniach słowa piosenek znała już cała szkoła. Głównym tematem był "Scyzoryk". Po czasie to wszystko ucichło, ale przypominam sobie, że od tego momentu zacząłem szukać w sklepach muzycznych, które wtedy sprowadzały się do kiosków lub stoisk na bazarach takich wykonawców jak 2Pac, IceT, Snoop Dogg. Nie do końca mnie to przekonywało, ponieważ rapowali oni po angielsku a język ten znałem wtedy na poziomie pierwszoklasisty. Dlatego też szukałem dalej i tak przechodziłem przez manie Scatman John'a, zespołu Mr. President czy Dr. Alban'a. Wtedy jednak nastąpił przełom, ponieważ poznałem polskich raperów, którzy mimo iż dopiero raczkowali, bardzo przypadli mi do gustu - Wzgórze YaPa3, Kaliber 44, Thinkadelic, Molesta Ewenement. Zacząłem się wtedy utożsamiać z tą kulturą, choć jeszcze wtedy to nie było to. Przełom nastąpił w pierwszej klasie ogólniaka. Tam wsiąknąłem w te klimaty za sprawą kolegów a szczególnie jednego z nich - Filipa. Był prekursorem. Podrzucał nam kasety z takimi wykonawcami jak Gang Starr, KRS One. Pamiętam jak wrócił z jednego chyba z pierwszych koncertów w Łodzi i był pod ogromnym wrażeniem freestyl'u Wujka Samo Zło - gościa o którym w życiu nie słyszałem, ale to był właśnie ten bodziec...

...w 1999 roku nastąpił kolejny szok - Grammatik wcześniej w ogóle nieznany mi zespół wydał chyba jedną z moich ulubionych płyt - EP+ a następnie kultowe dla mnie i setek tysięcy ludzi w moim wieku jarających się rapem - "Światła Miasta". Do dziś ta płyta się nie zestarzała i żadna nowa produkcja jej nie dorównuje. Może dlatego, że ja sam się postarzałem a czasy, w których wyszła wyidealizowałem - nie wiem. Potrafię tylko powiedzieć, że najwspanialszy koncert w moim życiu zaliczyłem właśnie na koncercie Grammatika w nieistniejącym już łódzkim klubie Forrum Fabricum - piękne czasy. Dzięki Martinez vel. Szatan from Manhatan, Filip vel Filippone, Arczi, Tryku, Forest, Ra-V, Świderek - takie chwile zostają z nami do końca....

...potem to już samo poszło - Fisz, Fokus, Ostry, Pezet. Muszę powiedzieć, że do dziś jestem wierny tylko tym starym wyjadaczom, starej sprawdzonej gwardii, której płyty premierowe kupuję zawsze i słucham ich z przyjemnością...

...Szczególny szacunek mam do Eldo. Jego płyty często mocno filozoficzne, potrafię puszczać godzinami. Ogromny podziw budzi we mnie ten człowiek. Facet zagadka, gość pełen tajemnic, oczytany, inteligenty i do tego skromny. Ideał do którego powinno się dążyć, ale pewnie życia mi nie starczy aby choć trochę mu dorównać...

...zainteresowanym polecam arcy ciekawy wywiad, przeprowadzony z nim dosłownie parę dni temu. Fanów rapu zainteresuje a fanów Leszka wręcz zainspiruje - zapraszam...




Preludium...




Część 1




Cześć 2




Cześć 3




Cześć 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...