06 października 2019

powrotu nie ma...

     Drugi lutego 2007 roku pamiętam jakby był wczoraj. Piątek, godziny popołudniowe. Mój kochany W124 z krótkim estetycznym, niemal nowym kogutem wciśniętym pomiędzy relingi. Posrany jak przy zdawaniu matury, prawa jazdy czy pierwszej randce, stałem pierwszy na słupku. Zagadywany przez Tatę, który luźną rozmową starał się rozładować emocje, zbić tętniący w żyłach puls. Cieszyłem się, że jest przy mnie i pomaga zacząć tę przygodę. Sam pracę na taryfie zaczynał mając 21 lat i Dużego Fiata, Ja miałem wtedy 25 na karku, nikłą znajomość miasta i zasad rządzących tym zawodem. Moje doświadczenie życiowe i asertywność sięgała wtedy poziomu polskiej polityki. Po kilkunastu minutach stania w końcu doczekałem się i starsza pani szarpnęła za klamkę. Kurs był krótki i prosty. Skończyłem na Wólczańskiej 23...

...dziś mam za sobą setki tysięcy kilometrów nawiniętych na koła, dziesiątki tysięcy trzaśnięć drzwiami, tysiące pasażerów, setki litrów zmienionego oleju, dziesiątki awantur i pośród tego wszystkie tylko ja sam...

...wielu taksówkarzy, którzy siedzą za kółkiem wiele, wiele lat powiedzą, że niestety ale ten zawód powoduje otępienie, wręcz schamienie. Coś w tym jest. W pewnym momencie przestajesz się angażować w opowieści pasażerów, zaczynasz przejmować się tylko swoimi problemami. Niektóre opowieści potrafią utkwić Ci na lata, ale w praktyce klient trzaska drzwiami i jego story pamiętasz co najwyżej do ostatniego pociągnięcia za klamkę tego dnia...

...nie jestem wyjątkiem, ta praca zmieniła również mnie. Wcześniej nie umiałem odmawiać, walczyć o swoje, odezwać się niepytany, stanąć w czyjejś obronie, dać komuś w mordę w sytuacji zagrożenia. Dzięki niej poznałem wartość pieniądza i ból pleców związany z chęcią zarobienia kolejnej stówy. Słuchałem opowieści, które niejednokrotnie były kanwą spisywanych na gorąco relacji tak emocjonujących, że do dziś wywołują u mnie ciary na plecach. W żadnej innej pracy nie podejmujesz tylu decyzji, nie myślisz o konsekwencjach swoich wyborów i tak szybko nie przekonujesz się czy były dobre. Możesz wrócić do domu po kilkunastu godzinach jazdy z niczym, dostać wpierdol od leszczy, którzy reprezentują poziom kratki ściekowej, zdziwić się zasobem rynsztokowego słownictwa pijanego profesora kardiologi, użerać się z pijakami i ćpunami, dostać mandat czy wreszcie bronić się w sądzie po otrzymaniu 34 punktów karnych...

...mimo wszystko lubiłem to. Jednak trzeba było się rozwijać, iść dalej. Cieszę się, że poprzez zwyczajne zrządzenie losu przeskoczyłem z taksówki do zwykłej pracy u kogoś. Podszkoliłem język angielski, nabrałem doświadczenia. Dzięki pracy dla pakistańskiego nygusa dowiedziałem się czego unikać u następnego pracodawcy, jakich ludzi i zajęć się wystrzegać, jak upominać się o swoje prawa. Kolejny ciężki kawałem chleba, który kosztował mnie sporo straconego czasu, nerwów i rozczarowań. Dał kopa jednocześnie pokazując jak dobrym człowiekiem i pracownikiem jestem,  tym samym zasługując na więcej...

...tak jak najlepszą w życiu decyzją było zawieszenie taksówki, którą jeszcze jakiś czas ciągnąłem jednocześnie z pracą na etacie, tak samo celnym posunięciem było odejście z tego cyrku i szefa oszołoma...

...dziś ten tekst piszę siedząc za biurkiem na piątym piętrze biurowca banku Nordea. Wreszcie warunki, które pozwalają docenić ciężką pracę nad sobą i następne cholernie ważne ociągnięcie. Kolejną ważną życiową zmianę. Atmosfera, która powoduje, że lubię chodzić do pracy. Ludzie, którzy swoim wsparciem sprawiają, że nawet ciężki dzień jest niczym w porównaniu do poprzednich prawie dwóch lat pracy w tej żałosnej firmie...

...zastanawiałem się nad tym wielokrotnie, ponieważ praca za kółkiem ma coś w sobie. Każdy dzień jest inny. Sytuacje jakich się doświadcza niejednokrotnie mogłyby stać się podstawą do napisania książki, a poznani ludzie bardzo często potrafią mieć na nas ogromny wpływ. Dlatego myślałem czy to dobry pomysł, ale powrotu nie ma...

...z dniem 1 października 2019 roku przestałem być taksówkarzem...

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wyrzuć to z siebie...